Najnowsze wpisy, strona 14


paź 07 2005 Nowy etap w życiu
Komentarze: 2

Chwilę już nie było nowej notki. Pora nadrobić te zaległości :)

Rozpoczął się nowy etap w moim życiu, a mianowicie studia. Nie jest to fajne... nie mam już tyle czasu dla Słoneczka ile bym chciał. Nie będziemy się teraz spotykać tak często jak dawniej. Chodzenie do liceum miało ten plus, że na przerwach mogłem spędzić trochę czasu ze Słoneczkiem. Może to było tylko parę minut ale to było zawsze coś. Mogłem codziennie spędzić czas z kobietą, którą tak bardzo kocham. Przyzwyczaiłem się do tego... do tego spotykania się na przerwach i spędzanie przerw razem. W pewnym sensie to było takie oczywiste, idąc na przerwę wiedziałem, że spotkam Nusie. No a na studiach już tak dobrze nie ma ;( Brakuje mi tego, brakuje mi tej myśli, że już za chwilę, już za moment zobaczę swoje najkofańsze Słoneczko. Teraz widujemy się dużo rzadziej. Jasne, że każda okazja jest dobra, żeby swoją Ukochaną zobaczyć, ale też nie zawsze jest możliwość, żeby się spotkać nawet na chwilę. Ciężko mi jest, bo nie wiem czy będę potrafił się przyzwyczaić do tego, że teraz na przerwach nie będzie Słoneczka. Nie wiem czy dam sobie radę... Nusia zawsze (odkąd jesteśmy razem) była i jest dla mnie wsparciem. Kiedy było mi źle lub jeśli coś poszło mi nie tak jak chciałem (sprawdzian, test czy odpowiedź) nie musiała wtedy nic mówić wystarczyło, że się przytuliła tak mocno, wiedziałem, że wszystko będzie dobrze. A teraz już tak nie będzie... będzie inaczej, czas pokaże czy uda mi się przyzwyczaić do nowego stanu rzeczy.

chce-tu-zostac : :
wrz 25 2005 Miłość się zmienia...
Komentarze: 2

Zawsze jest tak, że temat na nową notkę wynika z obserwacji otoczenia. Tak jest i tym razem.

 

 Kolejne już pytanie, na które ciężko mi jest znaleźć odpowiedź. Pytanie jak dla mnie dość trudne by odpowiedzieć na nie jednoznacznie. A brzmi ono następująco: Czy z czasem przestajemy kochać tak bardzo mocno kogoś jak kochaliśmy na początku? A może kochamy inaczej... ??? Skąd takie pytanie zrodziło się w mojej główce? Już wyjaśniam. Był u mnie dzisiaj najlepszy przyjaciel, od paru dni zakochany na zabój. Dostaje od jakiegoś czasu masę cieplutkich i czułych smsów od tej swojej drugiej połówki. Zresztą on wysyła nie mniej identycznych. Kiedy patrzyłem na niego siedzącego i klepiącego w telefon kolejnego smsa, przypomniało mi się coś. To było jak piorun walący we mnie z impetem. Widząc przejęcie i troskę swojego przyjaciela uświadomiłem sobie, że ja też taki byłe. Właśnie byłem, ale już nie jestem. Byłem czuły, dbałem o swoje Słoneczko, troszczyłem się, chciałem, żeby czuła, że jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Jednak po tym przebłysku w głowie zrodziło się pytanie czy ja przestaję kochać? Jednak szybko sobie odpowiedziałem, że jest to niemożliwe. Zarówno ja i Słoneczko wiemy czemu jest to niemożliwe. No to skoro nie to jest przyczyną 'zaniedbywania' Ukochanej, to co? Doszedłem do wniosku, że po prostu zacząłem kochać Natalię inaczej. Odbyliśmy rozmowę (co prawda tylko na gg, ale jednak) na ten temat. Podczas tej rozmowy Natala uświadomiła mi, że jak faceci  zdobywają kobietę to robią wszystko żeby ją zdobyć, dosłownie wszystko. Stają na głowie, robią rzeczy, których nigdy wcześniej nie robili. A  jak już zdobędą no to już tak się bardzo nie starają. Na początku nie chciałem się z tym twierdzeniem zgodzić, ale Nusia kazała mi przypomnieć sobie jaki byłem na początku naszej znajomości. Jaki byłem?! Tu pozwolę sobie zacytować moje Słoneczko: "Taki wrażliwy, kochaniutki, taki nieśmiały byłeś. Wtedy jak się troszczyłeś, jak się martwiłeś, jakbyś mógł to miotłą zamiatałbyś chodnik, po którym miałabym przejść tak żebym czasem się nie pobrudziła". Jak już napisałem na początku nie chciałem tego zaakceptować, jednak myśląc teraz na spokojnie nad tym wszystkim to jednak coś w tym jest. Ale czemu się tak dzieje, czy jest to normalne? A może to tylko ze mną coś jest nie tak? Trudne pytanie, żeby jednoznacznie odpowiedzieć. Ale idąc tym tropem, skoro zdobyłem swoje Słoneczko tzn., że teraz już nie muszę się starać o nie?! Czy ja się powoli zamieniam w faceta, który siedzi całymi dniami przed telewizorem z puszką piwa w ręce? Faceta, którego nic więcej poza telewizorem nie obchodzi? Faceta, zbyt pewnego siebie, ze kobieta od niego nie odejdzie? No dobra przyznaje facet z piwem nie jest dobrym przykładem, ale czy ja jestem zbyt pewny siebie? Wiem, że o kobietę trzeba dbać. Do dzisiaj wydawało mi się, że dbam. Jednak po dzisiejszym dniu mam masę wątpliwości co do tego. Ale nie mnie sądzić to jaki jestem. Moje Słoneczko

chce-tu-zostac : :
wrz 21 2005 Chwila refleksji nad...
Komentarze: 4

No właśnie, nad czym? W moim przypadku może to być tylko i wyłącznie jeden temat - MIŁOŚĆ. Kogoś to może drażnić, irytować, że piszę na jeden temat. Jednak prawda wygląda tak, że owa miłość zmieniła moje całe życie, stała się najpiękniejszą częścią mojego życia. Nie pamiętam jak wyglądało moje życie, pamiętam za to jak się poznaliśmy. Nie będę tutaj o tym pisać bo jest to naszą słodką tajemnicą :)

Wiem jedno, gdybym nie poznał mojego kochanego Nusiaka, moje życie by się nie zmieniło. Pięknie jest się budzić ze świadomością, że jest ktoś kto mnie bardzo kocha. Przez cały dzień nie myśleć o niczym innym tylko o swojej Ukochanej. No i wreszcie kłaść się spać wiedząc, że za chwilę będę o niej śnić. Ktoś powie, że to obsesja. Jeśli nawet jest to obsesja to co z tego. Chcę w tej obsesji trwać nieprzerwanie. A jeśli to sen?! To nie chcę sie już nigdy z niego budzić. Wielokrotnie się zastanawiałem czym sobie zasłużyłem na takie szczęście jakim jest moje Słoneczko??? Bo dla mnie to jest największe szczęście, piękna kobieta, która mnie kocha. Nie jakieś pieniądze, które są źródłem szczęścia dla wielu ludzi. Ale miłości nie można kupić, na miłość trzeba sobie zasłużyć, zapracować. Nie wiem czym sobie ja zasłużyłem, ale wiem, że jeśli chcę w tej miłości trwać wiecznie muszę tą naszą miłość pielęgnować, muszę o nią dbać. Jasne, że jak w każdym związku tak i tutaj pojawiają się nieporozumienia, sprzeczki a nawet i kłótnie. Ale ja wychodzę z założenia, że od czasu do czasu trzeba sobie powiedzieć co się do siebie ma. Kłótnie może nie są najlepsze, ale sprzeczki pozwalają rozładować napięcie w związku. Acz jest to tylko moje osobiste zdanie. No bo jeśli nawet się sprzeczamy to nie trwa to zbyt długo, dzień, góra dwa. Później zaś jest istna sielanka, która trwa kilka tygodni lub miesięcy. To zależy. Jest to najdłuższy związek w jaki się zaangażowałem. Kocham i jestem kochany. To się dla mnie tylko liczy. Najśmieszniejsze, że jeszcze przed poznaniem Nati myślałem, że ja nie potrafię kochać, że ja nie umiem kochać. Wmawiałem sobie to dzień w dzień. Stałem się oschły, oziębły a nawet zgorzkniały. Ale kiedy ją zobaczyłem... kiedy z nią rozmawiałem, coś pękło w środku. Ten lód, który otaczał serce zwyczajnię się roztopił. Nie potrafiłem tego na początku zaakceptować, może nie chciałęm się z tym pogodzić. Nie wiem, może ta oziębłość mi odpowiadała. Ale jak to się mówi serce nie sługa i swego pana nie słucha. Serce od tego dnia zaczeło bić tylko dla jednej kobiety na tym świecie. Pamiętna data naszego poznania się. Kobiecie, z która jestem zawdzięczam wiele, nauczyła mnie kochać, pokazała, że ja też potrafię kochać. Wiem za to, że ktoś Cię kocha się nie dziękuje. Ale ja naprawdę czuję (od 15 miesięcy), że żyję!!! Czuję, że oddycham i że kocham. Tego nie można kupić. Miłość, prawdziwa miłość jest bezcenna. Gdyby nie ta miłość i ten związek nie wiem kim byłbym teraz. Może byłbym oziębłym dupkiem, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki (a dla takich facetów nie mam wogóle szacunku). Nie wiem kim, za to wiem kim jestem. Wiem kim jestem dla jednej najpiękniejszej kobiety. Jestem dla niej całym światem takim samym jakim ona jest dla mnie. Nie chcę innych kobiet... nawet, żeby nie wiem jak były piękne, mądre i zakochane we mnie. Nie potrzebuję innych dziewczyn. Ja już mam swoją muzę, swoje natchnienie, swój sens życia. I to się nie zmieni! Skąd ta moja pewność? Zawdzięczam Nusi coś więcej niż tylko zwykłe wypowiedziane "Kocham Cię". Przekonałem się (i to nie raz), że ona mnie kocha, była ze mną w najtrudniejszych momentach. A co najważniejsze ogrzała moje serce wlewając w nie swoją miłość. Pierwszy pocałunek z dziewczyną... do dziś pamiętam jak bardzo się denerwowałem (choć co prawda Nusiek miał w tych sprawach doświadczenie to też widziałem, że się denerwuje). Takich chwil jest naprawdę dużo. Kocham... naprawdę kocham. Nie potrafiłbym pokochać innej dziewczyny bardziej. Acz kolwiek to są tylko słowa. Słowa, których prawdziwość chyba udało mi się potwierdzić i to nie raz.

Szkoda tylko, że są ludzie którzy mówią, że kochają nie mając pojęcia o prawdziwej miłości. Ale to ich sprawa. Ja powiedziałem, że kocham pierwszy raz dziewczynie, z którą jestem. Był to mój pierwszy raz kiedy powiedziałem kocham, pierwszy i ostatni. Jedni mówią 'Myślę więc jestem', ja osobiście wolę stwierdzenie 'Kocham więc jestem'.

chce-tu-zostac : :
wrz 17 2005 Czasem tak bywa...
Komentarze: 3

Ten tydzień nie należał do moich najszczęśliwszych tygodni. W sumie to długo by opowiadać. Zreszta nawet nie mam ochoty o tym pisać, w każdym razie nagromadziło się we mnie tak wiele skrajnych emocji, że wczoraj zwyczajnie podczas spotkania z Nusia nie wytrzymałem. Rozpłakałem się niczym dziecko, któremu zabrano lizaka. Wiem, wiem ktoś mnie zaraz podsumuje, że 'chłopaki nie płaczą', ale ja osobiście uważam, że nawet facet ma prawo czasem sobie popłakać (tylko tak bez przesady). Jestem typem człowieka, którego trudno wyprowadzić z równowagi, jeśli coś mi nie pasuje to zwyczajnie duszę t w sobie. Nie okazuję zbytnio emocji na zewnątrz, nie wiem może to dobrze może to źle. Może takie duszenie wszystkiego w sobie staje się przyczyną tego, że robi się ze mnie mazgaj ;) Ale jak tak na spokojnie myślę sobie o całej tej sytuacji to takiej 'wrażliwości' nabrałem dopiero jak zacząłem być ze swoim Słoneczkiem. Wcześniej mi się coś takiego nie zdażało. Ale dobrze, że tak się rozklejam przynajmniej wiem, że nie mam serca z kamienia i w głębi serca jednak jest ze mnie wrażliwy facet. A te wczorajsze łzy? Jak już napisałem nawet facet ma prawo sobie popłakać. Ja się ich nie wstydzę, bo one nie są dla mnie oznaką słabości. Jasne, że wolałbym, żeby moja dziewczyna nie widziała mnie w takim stanie, ale skoro już widziała to mnie mogła pocieszyć. I to było miłe, to jak mocno mnie tuliła. Może sytuacja w jakiej się wczoraj znalazła pozwoliła jej spojrzeć na mnie z trochę innej strony, ale tak naprawdę to wie tylko ona...

chce-tu-zostac : :
wrz 12 2005 Zazdrość
Komentarze: 4

Zazdrość - jest elementem każdego związku. Nie mówie o swojej zazdrości... jestem zazdrosny, jak chyba każdy facet o swoją dziewczyne. Chodzi mi o zazdrość Nusi, chorobliwą zazdrość. Wiem, że ona już tak ma... jest zazdrosna i tyle. W sumie to może by mi to nie przeszkadzało, ale... no właśnie to ale... Nusiek nie powodów do zazdrości, a jednak jest zazdrosny o coraz to więcej dziewczyn. Nie mówie, że mi przeszkadza to pewne ograniczanie mnie w kontaktach z innymi dziewczynami. Ja się tylko boję, że mogę nie dać rady. No bo przecież chorobliwa zazdrość jest zazdrością trującą każdy związek, w którym sie pojawia. Boję się, że ta zazdrość zniszczy i nasz związek. Bo przecież może dojść do sytuacji kiedy nie wytrzymam pokłócimy się z tego powodu... i w końcu się rozstaniemy. Zrozumiałbym gdyby nie można mi było ufać, gdybym 'kręcił' z innymi dziewczynami i dawał powód do zazdrości, ale nie daję. Tak bardzo się boję, że pewnego dnia puszczą mi nerwy i nie wytrzymam. Na razie siedzę cicho nie rozmawiam na ten temat bo nie chcę się kłócić. Zresztą i tak wiem, że rozmowa nie wiele by dała bo Nusiek już taki po prostu jest. Pytanie tylko na jak długo jeszcze starczy mi sił, żeby siedzieć cicho. Nie chcę zwracać jej uwagi na ten temat, żeby jej nie urazić. Ale jeśli będzie nadal tak zazdrosna to moze to nam zaszkodzić i w efekcie doprowadzić do naszego rozstania. A jest to ostatnia rzecz jakiej bym chciał.Nie wiem co mam robić... czy aż tak cięzko jest mi zaufać?! Nie wiem...

Wiem jedno Nusiek boi się że może mnie stracić, zresztą vice versa. Ale chciałbym żeby nie ograniczała mnie, żeby bardziej mi zaufała... a może ja po prostu zbyt wiele oczekuję... nie wiem... już nic nie wiem, pogubiłem się w tym wszystkim. Jedno wiem na pewno bardzo mi zależy na tym związku i nie chciałby żeby się rozpadł z powodu chorobliwej, nieuzasadnionej zazdrości.

chce-tu-zostac : :