Komentarze: 2
Cholera, kolejny powrót do prowadzenia tego bloga. Ile ja to już razy kończyłem z tym blogiem, a po jakimś czasie wracałem tu i pisałem kolejną notkę. Tak też jest tym razem i co by nie mówić jeszcze długo będę prowadzić tego bloga. Fakt, blog ten powstał dla Natalii i dla opisanie tego co do niej czuję, ale z dniem rozstania zmienił się charakter tego bloga, o ile można to tak nazwać. To, że nie jesteśmy już razem i to, że ona jest z innym nie oznacza wcale, że mam przestać prowadzić tego bloga. Gdybym faktycznie przestał go prowadzić, oznaczało by to moje przyznanie się do porażki i w jakimś sensie poddanie się. A tego nie zamierzam czynić, życie płynie dalej, a ja zamierzam iść z podniesioną głową. Nie chcę już więcej pokazywać jak to jest mi źle, a co za tym idzie nie chcę już więcej użalać się sam nad sobą. Co prawda nadal jeszcze miewam huśtawki nastroju, tzn. byle drobiazg i załamanie psychiczne :) ale zdjęcia czy przedmioty z nią związane jeszcze długo będą wywoływały skrajne emocje. Powoli wracam do normalnego życia, choć czasami są sytuacje kiedy mi jej brakuje, ale powoli zaczynam normalnie żyć. Choć póki co na razie nie chcę się z nikim wiązać, muszę odpocząć, a przede wszystkim zapomnieć... Tym bardziej, że nie wiem czy na dzień dzisiejszy potrafiłbym pokochać kogoś tak bez pamięci. Oddać komuś całe serce... nie, jeszcze nie. Jeszcze jest za wcześnie, może kiedyś. Czytałem jakiś czas temu pierwsze notki na tym blogu i tak czytając zobaczyłem jak bardzo się zmieniłem od tamtego czasu. Ale może i dobrze się stało, że się rozstaliśmy. Nie chodzi o to, że się cieszę z tego faktu. Po prostu wtedy, na początku wierzyłem w coś, taki utopijny świat sobie stworzyłem. Świat, który nie miał szans na przetrwanie. Zresztą prędzej czy później do tego by doszło. A stało się to w odpowiednim momęcie. 20 miesięcy spędzonych razem było jak do tej pory najwspanialszym okresem w moim życiu. Wiele w tym czasie dowiedziałem się o byciu w związku, o miłości i kochaniu drugiej osoby, ale przede wszystkim nauczyłem się wiele o samym sobie. Można zadać w tym momęcie pytanie: po co ja to piszę? Wiele już przecież było podobnych notek. Pisze to po to by zamknąć raz na zawsze drzwi prowadzące do przeszłości. Chcę je zamknąć by móc otworzyć drzwi prowadzące do przyszłości, by przestać tkwić w martwym punkcie. A co przyniesie przyszłość? Nie wie. Wiem natomiast, że na tej jednej świat się nie kończy. A dzięki przyjaciołom, zaczynam wierzyć, że jest tam gdzieś ta jedna, jedyna i czeka na mnie. Ale wszystko w swoim czasie :)