Archiwum luty 2006, strona 2


lut 09 2006 3 #
Komentarze: 5

Dzisiaj kolejny wiersz, ale zanim dojdziemy do tego to najpierw parę słów o wczorajszym dniu. Ciężki dzień to był. Pracowałem sobie nad wierszem by go jak najszybciej ukończyć, odsunąłem szufladę sięgając po kolejną kartkę papieru. Moją uwagę jednak przykuł album ze zdjęciami. Przyglądałem mu się sporą chwilę i w końcu sięgnąłem po niego. Zacząłem przeglądać zdjęcia. Wszystkie nasze zdjęcia. Przypomniały mi się wszystkie najpiękniejsze chwile: wycieczka i nasze spotkanie, wycieczka do Zakopanego, moja studniówka, półmetek. Zabawy u mnie w domu z aparatem... sesja zdjęciowa u fotografa... nagle w głowie tyle wspomnień. Trudno było się nie rozkleić. Po policzku popłynęła łza, malutka łza. Jednak ta łza szybko zamieniła się w rwący potok łez. Siedziałem tak nad tymi zdjęciami i płakałem. No ale jakoś się pozbierałem i było ok, włączyłem radio. Z głośników popłyną głos Pana prowadzącego audycję radiową. Pan przestał mówić i w tym momencie puszczona została piosenka "Farba - Chcę tu zostać". Z miejsca się rozkleiłem, od razu popłynęły łzy. Znowu siedziałem i płakałem jak dziecko, które się przewróci i rozbije sobie kolano. I nie wiedzieć czemu w głowie zrodziło się pytanie: Czy to już naprawdę koniec, czy nie da się zrobić już nic, żeby było lepiej?! Dopiero teraz naprawdę rozumiem, że tracę wszystko co mam, a to tylko przez własną głupotę. Ale dosyć tego bo znowu w oku pojawiła się świeczka i zaraz znowu się rozkleję... No dobra, a teraz czas na wiersz.

 

 

 

"Skrzywdziłem"

 

W coś mocno wierzyłem,

marzeniem ciągłym żyłem.

Jednak tylko skrzywdziłem,

po nocach nie spałaś,

cichutko szlochałaś...

Nikt już nawet wylanych

łez nie zliczy i bólu,

który do dziś Ci towarzyszy.

Głupcem straszliwym byłem,

nic sobie z tego nie robiłem.

Dalej tylko boleśnie krzywdziłem.

W końcu nie wytrzymałaś,

o naszym rozstaniu myślałaś.

Bardzo późno zrozumiałem

ile bólu Ci zadałem...

Długo pracowałem nad sobą

by stać się lepszą osobą.

Z zazdrością się uporałem,

dla Ciebie zmienić się chciałem.

Ze snu strasznego się wyrwałem,

koszmar z pamięci wymazałem.

Przez okno wyjrzałem,

z ulgą dojrzałem...

Ciesząc się w głębi ducha

i uśmiechając od ucha do ucha,

że nastał dla nas lepszy dzień.

Mocno mnie przytuliłaś,

miłością na nowo obdarzyłaś.

Teraz idziemy razem na nowo,

nową szczęśliwszą drogą.

 

 

chce-tu-zostac : :
lut 08 2006 Przemyślenia part 2
Komentarze: 0

Niejako ta notka jest kontynuacją poprzedniej notki. Nie wiem, może się okłamuje, ale naprawdę zaczynam się zmieniać. Wiem, że uporałem się z swoją zazdrością. Potrzeba mi było dostać w tyłek od życia, żeby się nad sobą zastanowić. Teraz wiem jak bardzo głupi byłem, słysząc, że moje Słoneczko się z kimś spotkało, poszło gdzieś, od razu pytania gdzie, z kim, po co, dlaczego? No i na koniec wybuchałem gniewem. A to było zwyczajnie chore. Moje zachowanie było chore. Teraz to rozumiem. Wiem, ze tak nie można budować związku. Nie można wzajemnie się ograniczać, zamknąć drugiej osoby pod szklaną kulą. To jest zwyczajnie chore! Zarówno ja jak i Nati jesteśmy jeszcze młodzi, musimy się spotykać ze znajomymi, rozmawiać, żartować. A przede wszystkim mieć więcej zaufania do siebie, którego brakło. Zacząłem się zmieniać, przestałem być zazdrosny. Zrozumiałem, że ona musi się spotykać ze znajomymi. Szczególnie teraz bo dzięki temu choć na chwilę oderwie się od nauki i zapomni choć na moment o maturze. Kolejny etap zmian to moje otworzenie się na świat, na ludzi. Nigdy nie miałem jakiejś takiej potrzeby spotykania się ze znajomymi. Chyba stąd to ograniczanie Nati. Zacząłem się spotykać z ludźmi, zacząłem rozmawiać i doszedłem do wniosku, że tego mi brakowało, że to nie jest takie złe, ze jest mi to potrzebne. Szkoda tylko, że musiało dojść do tego wszystkiego, żebym dopiero wtedy to zrozumiał. Ale z drugiej strony dobrze,  że tak się stało. Jeśli dostanę od życia drugą szansę, nie zmarnuje jej. Wykorzystam ją. Nie będzie już więcej krzywdzenia, ograniczania i kłótni. Chcę, żeby Natalia się spotykała z kim chce i kiedy chce. Nie będzie już więcej pytań z kim, gdzie, dlaczego, po co... Nie będzie tego dręczenia z mojej strony. Dopiero teraz wszystko jest dla mnie jasne i klarowne, teraz wiem, że bez wzajemnego zaufania związek prędzej czy później się rozpadnie. Wszystko sprowadza się do wzajemnego zaufania. Chciałbym dostać drugą szansę. Chciałbym udowodnić, że naprawdę się zmieniłem. Chciałbym naprawić błędy z przeszłości, a przede wszystkim chciałbym pokazać, że na nowo jestem Piotrkiem, którego Natalia poznała 3 czerwca 2004 roku. Nie mam pojęcia czemu z kogoś takiego kim byłem na początku naszej znajomości zmieniłem się w takiego tyrana. Trudno mi powiedzieć czemu, co było przyczyną. Jednak wiem, ze to przeszłość. Przeszłość, która już nigdy więcej nie wróci. Na nowo zacząłem się cieszyć życiem, odkrywać uroki i piękno świata. Niczego nie będę już więcej wymuszał. Natalia zrobi to co uzna za słuszne. Zechce to da mi drugą szansę, nie no trudno... rozstaniemy się i kto wie może kiedyś będziemy znowu razem. Miała dość mojej zazdrości, to była przyczyna powstania takiej a nie innej sytuacji. Kocham ją, nie da się o niej zapomnieć. Wymazać tak zupełnie z swojego życia. Można przecież oszukać rozum, oszukać ciało... ale nigdy, nigdy nie da się oszukać serca. A to serca zawsze będzie biło tylko i wyłącznie dla niej. To serce zawsze będzie należało do niej. Nie potrafię udawać, że mi nie zależy, że Natalia nic dla mnie nie znaczy, ze jej nie kocham... nie potrafię bo to nie prawda. Zależy mi na niej i to bardzo. Nie chcę oszukiwać sam siebie, wmawiać sobie, że ona nic dla mnie nie znaczy. Znaczy, jest dla mnie całym światem. Jest światełkiem rozświetlającym mroki mojej samotności na tym świecie. Wierzę, że wszystko można naprawić, że wszystko może być jak dawniej. Jeśli tylko zechce Natalia... Na pewno nie od razu, nie do matury. Chce, żeby ją zdała. Chcę, żeby skupiła się na nauce, to jest najważniejsze. Dlatego gdyby dała mi drugą szansę, gdyby tylko zechciała... dałbym sobie na wstrzymanie w naszych spotkaniach. Na pewno nie spotykalibyśmy się tak jak do tej pory w piątki i soboty. Może od czasu do czasu byśmy się spotkali. Nie chcę, żeby przez moje zabieranie jej czasu zawaliła maturę. Dziwna ta notka trochę, może pisana pod wpływem impulsu, ale na pewno opisująca jak jest. Przepraszam Kochanie, że jest teraz między nami jak jest. Zrozumiałem jakim głupcem byłem, jakim głupcem się stałem, ale wierzę w to, że wszystko można jeszcze naprawić. Nie od razu, nie tak nagle. Potrzeba czasu zanim zupełnie mi zaufasz, zanim przekonasz się, że naprawdę się zmieniłem. Proszę nie odbieraj tych moich przemyśleń jako brania na litość. Tak nie jest... nie wiem po prostu notka ta jest wywaleniem własnych myśli na temat tego wszystkiego. Nie wiem, może powoli przekonujesz się, że się zmieniłem, że nie jestem taki zły. Dostrzegłaś we mnie dobrego człowieka. Pokochałaś mnie i byłaś szczęśliwa, ale zaczęłaś w końcu mieć wątpliwości przez to jaki się stałem. Nie chciałbym, żeby ten cudowny związek się zakończył tak głupio. Chciałbym, żebyś dała mi drugą szansę, ale nie proszę o nią bo nie mam takiego prawa. Bardzo Cię skrzywdziłem, teraz rozumiem jak bardzo...

Kolejna zmiana to założenie hasła na bloga. Już dawno chciałem założyć hasło, notki stały się dla mnie zbyt osobiste i nie chcę się nimi na razie z nikim dzielić. Teraz jak jest hasło mogę spokojnie pisać bloga, nie przejmując się tym, że ktoś przeczyta to co we mnie siedzi tak bardzo głęboko. Nareszcie mogę swobodnie pisać o wszystkim i nie muszę się dzielić z tym co chcę napisać z innymi. Nareszcie jest to takie małe prywatne miejsce, w którym mogę napisać wszystko to co chciałbym zachować na 'pamiątkę'. Jest to w pewnym sensie kolejny poziom zmian. Zanim podzielę się swoimi myślami i przeżyciami muszę pozbierać się psychicznie. Jeszcze trochę pracy nad samym sobą, ale teraz już będzie tylko lepiej. To co było we mnie najgorsze, to z czym trzeba było jak najszybciej się uporać... to już jest zmienione. Nareszcie jestem innym człowiekiem, człowiekiem, którym byłem, ale który włożył niewłaściwą maskę. Nareszcie zdjąłem tą maskę i znów jestem sobą. Tak teraz może być już tylko lepiej. Trzeba na nowo dawać siebie ludziom, żeby ich uszczęśliwić. A i już tak zupełnie na koniec. Przykro mi Kochanie, ale wiersza nie będzie dziś. Nie gniewaj się, ale ciężko jest dobrać słowa, które opiszą to co do Ciebie czuje, które opiszą Twoje piękno. Nie ma takich słów, nie da się tego opisać słowami. Ale wiersz się pojawi, tylko nie wiem kiedy.

chce-tu-zostac : :
lut 07 2006 Przemyślenia part 1
Komentarze: 0

W głowie wielka, przeogromna dziura. Nie wiem może to jeszcze po wczorajszym piwie, fajnie tak wyrwać się ze  znajomym lub znajomymi (zależy od sytuacji), pójść na piwo i pogadać sobie, tak o wszystkim i o niczym. Jak najszybciej trzeba się spotkać (tym razem w większym gronie) i nie przy piwie ale przy czymś mocniejszym. Tak to nie jest taki głupi pomysł. Zresztą nie miałem snuć swych przemyśleń na temat tego jak się w ostatnim czasie rozpiłem :P

Przemyślenia, pora się trochę zastanowić nad sobą, nad swoim zachowaniem. Do wczoraj wydawało mi się, że jestem dobrym człowiekiem, a dziś zastanawiam się co znaczy "być dobrym człowiekiem". To, że chce się kogoś uszczęśliwić?! To, że chce się dać komuś poczucie bezpieczeństwa i bliskości?! A może to co się ma najcenniejszego - miłość?! Nie mam bladego pojęcia, nie wiem nawet czy wogóle kiedykolwiek byłem dobrym człowiekiem. Zawsze wydawało mi się, że jestem, ale to było coś w co chyba chciałem wierzyć. Taka bajka, którą sobie wmówiłem i w którą uwierzyłem, myśląc, że taka jest prawda. Nie jest tak! Bo czy dobry człowiek poprzez swoje zachowanie doprowadza najbliższą osobę do łez (i bynajmniej nie łez szczęścia i radości) i nie wyciąga z tego żadnym wniosków. Nawet nie stara się zmienić, zmienić na takiego człowieka jakim był na początku. Czy człowiek naprawdę musi zacząć tracić wszystko, żeby dopiero wtedy zrozumiał jakim stał się tyranem (choć to i tak jest ładnie powiedziane). Dopiero wtedy zaczął wyciągać wnioski i wreszcie zaczął się zmieniać... Czy naprawdę trzeba stracić wszystko, żeby się zmienić? Żałuję, że tak późno się przejrzałem na oczy i się zmieniłem. Może nawet za późno. Niestety, ale prawda jest taka, że Polak uczy się na błędach. Byłem chorobliwie zazdrosny, to była toksyczna zazdrość. Zazdrość, która zatruła ten związek. Nie wiem czy dostanę drugą szansę, ale wiem, że teraz jak już się zmieniłem, nie popełnię już tego samego błędu. Nigdy więcej łez z mojego powodu... Cieszę się, że dostałem od życia taką lekcję. Przestałem sobie opowiadać bajeczkę o dobrym człowieku, którym jestem. Zacząłem pracować nad sobą, żeby teraz naprawdę być dobrym człowiekiem. Sam doprowadziłem do tego wszystkiego... sam nawarzyłem sobie tego piwa i teraz muszę to piwo wypić. Pomimo, że jest cierpkie i gorzkie, że nawet nie przypomina piwa musze je wypić. Wierząc, że uda mi się wszystko naprawić. To wszystko mam na własne życzenie i teraz sam musze zmierzyć się z konsekwencjami.

chce-tu-zostac : :
lut 06 2006 No title
Komentarze: 0

W piątek tak jak myślałem, sporo nerwów było, ale w końcu mam to zaliczenie ćwiczeń z ekonomii :) Sam egzamin jest przesunięty na 22 lutego i nie powiem, żebym się cieszył. 21 mam egzamin z nauki administracji, a 22 z ekonomii :( Ale damy radę. Na razie o tym nie myślę, zaliczyłem ćwiczenia i to jest najważniejsze. Obejdzie się bez komisa, chociaż szkoda mi tych wszystkich ludzi, którym się nie udało i czeka ich komisyjny egzamin zaliczeniowy... W sobotę była okazja więc trzeba było się napić, odstresować się po piątku. No i się napiłem :/ Nawet wnioski wyciągnąłem z tego picia: Nigdy więcej nie mieszać dwóch różnych wódek (z czego jedna to czysta, a druga ziołowa). W sumie to w listopadzie już to sobie wmawiałem, ale co robić jak się kończy czysta i zostaje tylko ziołowa? Trzeba pić to co jest. Fajnie było tylko gdyby nie ten późniejszy ból głowy. Ale warto było bo przecież... ZALICZYŁEM ĆWICZENIA Z EKONOMII. Dokonałem niemożliwego :P

W piątek było jednak coś ważniejszego... znacznie ważniejszego. W piątek minęło równe 20 miesięcy odkąd jestem z Nati. Wysłała mi w piątek smska z pytaniem czy wiem, że to już 20 miesięcy... a ja wiem, bardzo dobrze. Nigdy bym nie mógłbym zapomnieć. Głupie rozpłakałem się jak dziecko po przeczytaniu tego smsa. Sam nie wiem czemu, ot tak po prostu łzy popłynęły po policzku... to dlatego, że jestem słaby psychicznie? Może... ale to nie były łzy rozpaczy, czy załamania nerwowego. To były łzy szczęścia. Sam miałem wysłać smsa, ale nie chcę nic robić na siłę, nie chcę też się narzucać. A tu taka niespodzianka po powrocie z uczelni, choć wcześniej zadzwoniłem do mamusi, bo się nerwów przeze mnie ojadła. Chciałem jej powiedzieć tylko żeby się już tak nie denerwowała. No i szok... powiedziała, że się cieszy i żebym jakoś to odreagował. Najlepiej to może wybrał się do kina. A jeszcze lepiej jakbym zaprosił Nati i żebyśmy razem poszli sobie na jakiś film. Długo nie myśląc zadzwoniłem do Myszki, ale jej nie było, była u babci. No i dopiero po tym wszystkim przeczytałem smsa. Ucieszyłem się bo pamiętała o naszej "małej" rocznicy. A jeszcze ładniejsze było zakończenie, takie optymistyczne, ale tym się z nikim nie podzielę! Jest tylko moje... moje i tylko moje :> błahahaha...

Tak naprawdę to może i dobrze, że wyszło tak z tym kinem jak wyszło. Może jeszcze za wcześnie na takie wspólne wyjścia. Chociaż sam nie wiem. Mimo wszystko cieszę się, że pojechała do babci, odpoczęła sobie trochę, odpoczynek był jej potrzebny... A do kina jeszcze kiedyś zdążymy pójść.

chce-tu-zostac : :
lut 02 2006 Strach
Komentarze: 0

Jak bardzo bym chciał, żeby było już po... żeby to czekanie się skończyło. Noc nie przespana, co chwilę się budziłem cały zlany zimnym potem. A czego się boję?! Jutrzejszego dnia. We wtorek miałem drugą poprawkę kolokwium z ekonomii, więcej nie będzie poprawek bo już nie ma czasu. Moja dalsza egzystencja na uczelni stoi więc pod wielkim znakiem zapytania. Wszystko zależy od tego czy uda się zaliczyć ćwiczenia czy nie. Wkurza mnie to czekanie i ta bezsilność, bo nic już nie mogę zrobić... tylko czekać. Cholernie się boję, ale teraz to już chyba tylko zostało mi się modlić żeby zaliczyć. A jeśli nie zaliczę??? Co wtedy? Najgorsze jest to, że nie wiem co wtedy. Na pewno zawiodę rodziców, którzy zresztą władowali niemało pieniędzy na te studia (bo to jest prywatna uczelnia), zmarnowany rok... i wojsko które czeka aż popełnisz błąd i zakończysz przygodę ze studiami. Heh, wielki optymista zmienił się w pesymistę, ale to czekanie potrafi zabić człowieka. Od wtorku nie myślę o niczym innym, zastanawiam się tylko cały czas czy się uda. A jeszcze jutro egzamin z ekonomii ;( Czy będzie mi dane przystąpić do tego egzaminu? Nie wiem, wszystko się sprowadza do tego koła. Kompletna pustka w głowie, nie jestem w stanie się uczyć na jutrzejszy egzamin. Trudno jeśli będzie mi dane przystąpić do niego to przystąpię, jak spasują pytania to zdam, a jak nie to zawsze są dwie poprawki. Najzabawniejsze jest to, że we wtorek, jeszcze przed kolokwium, potrafiłem się śmiać z tego wszystkiego i nie stresować się tym zbytnio. Żartowałem sobie nawet, że jeśli się nie uda to zawsze można jechać do Irlandii do pracy. Teraz jednak nie jest mi już tak wesoło. Psychicznie jestem rozwalony. Jak bardzo chciałbym znać wynik. Wiedzieć na czym stoję. Jutro się dowiem, jeszcze 25 godzin i wszystko stanie się jasne. Jutro godzina 10.00 stanie się moją godziną zero. Uczyłem się i się nauczyłem, mam nadzieję, że to co napisałem pozwoli mi zaliczyć te pieprzone ćwiczenia i mieć już z tym spokój, mam taką nadzieję...

chce-tu-zostac : :