Archiwum 06 lutego 2006


lut 06 2006 No title
Komentarze: 0

W piątek tak jak myślałem, sporo nerwów było, ale w końcu mam to zaliczenie ćwiczeń z ekonomii :) Sam egzamin jest przesunięty na 22 lutego i nie powiem, żebym się cieszył. 21 mam egzamin z nauki administracji, a 22 z ekonomii :( Ale damy radę. Na razie o tym nie myślę, zaliczyłem ćwiczenia i to jest najważniejsze. Obejdzie się bez komisa, chociaż szkoda mi tych wszystkich ludzi, którym się nie udało i czeka ich komisyjny egzamin zaliczeniowy... W sobotę była okazja więc trzeba było się napić, odstresować się po piątku. No i się napiłem :/ Nawet wnioski wyciągnąłem z tego picia: Nigdy więcej nie mieszać dwóch różnych wódek (z czego jedna to czysta, a druga ziołowa). W sumie to w listopadzie już to sobie wmawiałem, ale co robić jak się kończy czysta i zostaje tylko ziołowa? Trzeba pić to co jest. Fajnie było tylko gdyby nie ten późniejszy ból głowy. Ale warto było bo przecież... ZALICZYŁEM ĆWICZENIA Z EKONOMII. Dokonałem niemożliwego :P

W piątek było jednak coś ważniejszego... znacznie ważniejszego. W piątek minęło równe 20 miesięcy odkąd jestem z Nati. Wysłała mi w piątek smska z pytaniem czy wiem, że to już 20 miesięcy... a ja wiem, bardzo dobrze. Nigdy bym nie mógłbym zapomnieć. Głupie rozpłakałem się jak dziecko po przeczytaniu tego smsa. Sam nie wiem czemu, ot tak po prostu łzy popłynęły po policzku... to dlatego, że jestem słaby psychicznie? Może... ale to nie były łzy rozpaczy, czy załamania nerwowego. To były łzy szczęścia. Sam miałem wysłać smsa, ale nie chcę nic robić na siłę, nie chcę też się narzucać. A tu taka niespodzianka po powrocie z uczelni, choć wcześniej zadzwoniłem do mamusi, bo się nerwów przeze mnie ojadła. Chciałem jej powiedzieć tylko żeby się już tak nie denerwowała. No i szok... powiedziała, że się cieszy i żebym jakoś to odreagował. Najlepiej to może wybrał się do kina. A jeszcze lepiej jakbym zaprosił Nati i żebyśmy razem poszli sobie na jakiś film. Długo nie myśląc zadzwoniłem do Myszki, ale jej nie było, była u babci. No i dopiero po tym wszystkim przeczytałem smsa. Ucieszyłem się bo pamiętała o naszej "małej" rocznicy. A jeszcze ładniejsze było zakończenie, takie optymistyczne, ale tym się z nikim nie podzielę! Jest tylko moje... moje i tylko moje :> błahahaha...

Tak naprawdę to może i dobrze, że wyszło tak z tym kinem jak wyszło. Może jeszcze za wcześnie na takie wspólne wyjścia. Chociaż sam nie wiem. Mimo wszystko cieszę się, że pojechała do babci, odpoczęła sobie trochę, odpoczynek był jej potrzebny... A do kina jeszcze kiedyś zdążymy pójść.

chce-tu-zostac : :