Najnowsze wpisy, strona 9


mar 03 2006 21 miesięcy się już znamy
Komentarze: 0

To już 21 miesięcy!!! Nie mogę powiedzieć, że tyle już jesteśmy razem, bo już nie jesteśmy razem... mogę powiedzieć tylko, że to już 21 miesięcy minęło od naszego poznania się. A wydaje się jakby to było wczoraj. Czas strasznie szybko płynie. Choć nie jesteśmy już razem to cieszę się, że dane mi było poznać tak cudowną osobę jaką jest Natalia. Jest najwspanialszą osobą jaką dane mi było poznać w swoim życiu. Jest niesamowicie ciepłą i kochaną osobą. Nie wiem czy będziemy jeszcze kiedyś razem, czy nie, ale to, że byliśmy razem to był najpiękniejszy okres w moim życiu. W sumie to mimo wszystko cieszę się, że się rozstaliśmy. Jasne, że chcę być z Natalią, ale to rozstanie dobrze nam zrobiło. Stosunki między nami się bardzo ociepliły. Gdybyśmy się nie rozstali to dalej byśmy tkwili w takiej próżni, nie potrafiąc ze sobą normalnie rozmawiać. Nie wiem jest to tylko moje zdanie, ale wydaje mi się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Powoli chyba wszystko zaczyna się dobrze układać. Choć może tylko mi się tak wydaje. Nati miała rację, takie rozstania czasem dobrze robią. W naszym przypadku chyba dobrze zrobiło. Wychodzi na to, ze po naszym rozstaniu niepotrzebnie się smutałem :) Ale jak to wszystko będzie czas pokaże. Trudno mi myśleć o tym jak to będzie. Bardzo bym chciał, żeby wszystko się ułożyło, żebyśmy znowu byli razem. Bardzo tego chcę. Wiem, że na razie to nie jest możliwe. Dopiero po maturze. Ale ja będę czekać, nawet całe życie jeśli będzie trzeba... A na razie trzeba się cieszyć. Przecież dziś jest takie małe święto!

chce-tu-zostac : :
mar 02 2006 To już jutro
Komentarze: 1

Jutro jest 3 marca. Co w związku z tym? Jutro mija 21 miesięcy od mojego poznania Nati. Nie wyślę smsa. Obiecałem, że będę traktował ją do matury jak przyjaciółkę. Obiecałem też, że będę miał podejście do tego wszystkiego jakbyśmy nigdy nie byli parą. I żeby nie wiem jak mnie miało jutro skręcać, żeby wysłać smsa to nie wyślę. Nie przypomnę Nati, że mija 21 miesięcy od naszego poznania się. Złożyłem obietnicę, że dam jej odpocząć od tego wszystkiego. Zresztą musi teraz poświęcić całą swoją uwagę na maturze. To jest teraz najważniejsze. Zresztą nie ma już nas. Heh, zawsze powtarzałem Nati, że nie ma ja, Ty. Zawsze mówiłem jej, że jesteśmy tylko i wyłącznie 'my'. No a teraz już nie ma 'my', więc nie ma też sensu przypominanie, że to już 21 miesięcy się znamy... zawsze to było nasze takie małe święto. No właśnie, było. Czas przeszły jest tu właściwie użyty. W sumie to smsa mogę wysłać, ale o naszej małej rocznicy nie będzie nic, ani jednego słowa. Trzymam sobie jeszcze w telefonie smsa z przed miesiąca. Nati wtedy napisała czy wiem, że to 20 miesięcy odkąd jesteśmy razem... miły sms i dlatego będzie w telefonie bardzo, bardzo długo :)

W sobotę natomiast minie dwa tygodnie od naszego rozstania. Jednym słowem dwa ciężkie dni przede mną :( ale damy radę. Wystarczy o tym nie myśleć. Tylko, że prosto powiedzieć, trudniej wykonać. Nie potrafię o tym nie myśleć. Nie wiem czemu. To siedzi gdzieś tam głęboko w głowie i cały czas po niej krąży. No ale zobaczymy jak to będzie. Może nie będzie tak źle...

Kurcze wczoraj pisałem, że dzisiejsza notka będzie maksymalnie optymistyczna, a tu znowu jakieś pesymistyczne brednie. Trzeba coś z tym w końcu zrobić. Od następnej notki więcej optymizmu dodam do swoich notek. Tak teraz mi się na pewno uda ;)

chce-tu-zostac : :
mar 01 2006 Nasze spotkanie
Komentarze: 0

Wreszcie minęła ta depresja. Nie lubię mieć doła, wszystko mnie wtedy wkurza i irytuje. Ale nie to jest ważne, ważne jest to, że dobry humorek 'come back' :) Wczoraj widziałem się z Natalią, hmmm i przyznam się szczerze, że myślałem, że inaczej to będzie. Odbiorę zdjęcia, zapłacę i każde z nas pójdzie w swoją stronę. No a tu niespodzianka, Natalia chciała, żeby ją odprowadzić na przystanek. Przyznam, że mnie pozytywnie tym zaskoczyła, dawno już jej nie odprowadzałem na przystanek. Co by nie mówić miłe to było. Choć bałem się tego spotkania. Było to pierwsze nasze spotkanie od rozstania... a przecież wszystko mogło się wydarzyć, mogłem się tradycyjnie poryczeć i w ogóle :P Ale nie było wcale tak źle, było bardzo miło. Bardzio, bardzio miło :) I nie wiem czemu ale naszła mnie ochota na liczenie żeberek :) tak, tak. Wiem! Nic z tego, nie będzie żadnego liczenia żeberek ani dziś, ani jutro, ani nigdy... Nie! Koniec z użalaniem się nad sobą, bo znowu będę mieć doła. Jest dobrze tak jak jest. Uśmiech na twarzy, wiatr we włosach... :P A co jest dobre na poprawę humorku? Dobra muzyka! A jeszcze lepiej nowo ściągnięty nowy album!!! Chyba uzależniłem się od muzyki, ale to zdrowe uzależnienie.

Praca nad nowym wierszem ruszyła pełna parą. Tylko, że po raz pierwszy jakoś tak bardzo topornie mi to idzie. Chce coś napisać, pomysł w głowie jakiś mam. Problem jedynie z poskładanie słów w logiczną i sensowną całość... Ciężko mi pisać i sam nie wiem czemu. Muszę w końcu napisać jakiś wiersz, bo dawno już wiersza nie było.

Kolejny sukces to fakt, że przestałem pić. Bo piwo codziennie było lekką przesadą. A nie piję już od... 5 dni!!! Nowe postanowienie: jedno piwo raz na miesiąc. Wystarczy, pijaka z siebie nie będę robił :D

Dobra, jakaś głupkowata mi ta notka wyszła. Następna będzie jakaś 'normalniejsza'. Zresztą stwierdziłem, że ostatnie notki w ogóle jakieś takie pesymistyczne są i nie da się ich czytać. Trzeba będzie więcej optymizmu wprowadzić na tego bloga, ale to już w następnej notce.

chce-tu-zostac : :
lut 27 2006 Rozmowa z...
Komentarze: 0

Tak sobie ostatnio czytałem ostatnie notki i komentarze, moją uwagę przykuł komentarz Nati, w którym napisała, że nie rozstaliśmy się na wieczność i żebym nie przesadzał. Niestety po ostatnich wydarzeniach odnoszę coraz częściej wrażenie, że jednak rozstaliśmy się już na dobre. Może się tylko mylę, może jak zwykle mam jakieś chore urojenia. Nie wiem. Teraz to ja już nic nie wiem. Myślałem, że rozstanie pozwoli mi zapomnieć o tym wszystkim. O tym co było i o tym co będzie. Jednak nie potrafię nie myśleć o Natalii. Myślę o niej cały czas i nic na to nie poradzę. Nawet rozstanie nie pomogło. Zresztą ja jestem w tej całej sytuacji najmniej ważny. Mam tylko nadzieję, że Myszce jest łatwiej... Musi o mnie teraz nie myśleć tylko skupić się na nauce. To jest najważniejsze. Gdyby (nie daj Boże) nie zdała matury to nie wiem co bym sobie zrobił... Obwiniałbym siebie za to, że nie zdała. Zresztą chyba nawet pomogę jej przy prezentacji z polskiego. Cieszę się z tego powodu. Jednak mimo wszystko miło jest czuć się choć trochę ważnym i pomocnym...

Wczoraj byłem z mamą i babcią u cioci Hani. W sumie to poszliśmy odwiedzić ciocie Helę. Musze przyznać (bo dawno już jej nie widziałem), że świetnie się miewa. Wracając do domu mama zaczęła pytać o Natalię. Czy rozmawiamy ze sobą, choćby na gg, czy wysyłamy do siebie smsy. Widziała, że to rozstanie rozwaliło mnie psychicznie... widziała oczy, które zaszły się łzami (choć nic nie powiedziała). Pierwszy raz dostrzegłem jej ciepło. Pierwszy raz nie wstydziłem się pokazać mamie tego co czuję do dziewczyny. Dawniej wydawało mi się to jakieś... no nie wiem, nienormalne??? Tak, chyba tak. Zauważyłem, że nawet zrobiło się jej przykro w jakimś sensie, że się rozstaliśmy. Bardzo polubiła Natalię. W ogóle z Nati jest zupełnie inaczej. Do tej pory kiedy była mowa o jakiejś dziewczynie to zawsze powtarzała, że na to będę miał jeszcze czas, a na razie żebym zabrał się za naukę. A z Nati?! Zbliżała się moja matura a ja wybywałem w weekend z domu i nic nie słyszałem o tym żeby się uczyć. A jeśli w jakiś dzień nie poszedłem to zaraz się pytała czy coś się stało, bo nie poszedłem. A wracając do rozmowy z mamą to na koniec mnie pozytywnie zaskoczyła. Powiedziała, że wszystko będzie dobrze, że jeszcze będziemy razem... że jeszcze zobaczę, że będzie dobrze. Tylko, że ja tak bardzo się boję, z każdym dniem jest mi coraz bardziej ciężko... ale musze dać radę, muszę wierzyć (żeby nie wiem co) w to, że będzie dobrze. Muszę!!!

chce-tu-zostac : :
lut 25 2006 Krok w tył
Komentarze: 0

Czemu tak jest? Zawsze kiedy wydaje mi się, że wszystko między mną a Nati wraca powoli do porządku dziennego muszę dostać w tyłek od życia. Czemu?! Kiedy wydaje się, że wszystko powoli zaczyna się układać, musi wtedy wydarzyć się coś, że nasze relacje od razu ulegają pogorszeniu. Wczoraj takim zdarzeniem był wysłany sms nie tam gdzie trzeba. Czemu numer komórki Nati tak bardzo zapisał mi się w pamięci. Zawsze kiedy wysyłam do kogoś smsa muszę go najpierw wysłać Nati? Nie robię tego specjalnie. To jest odruch, może to dla tego, że to do niej praktycznie wysyłam smsy, a jeśli już do kogoś innego t z przyzwyczajenia wybieram numer Nati. Taki odruch... Dałem wczoraj dupy. Najbardziej mnie wkurza, że Natalia odebrała to jako, nie wiem, chęć wzbudzenia zazdrości, czy też chęć odegrania się na niej za to nasze rozstanie. Tak nie jest i nigdy nie bedzie. Nigdy nie chciałem jej świadomie zranić. Tylko te moje głupie przyzwyczajenia... Najgorsze jest to, że choć nie jesteśmy już razem znowu ją skrzywdziłem. Nie było to specjalnie. Mam nadzieję, że kiedyś wybaczy i zrozumie, że nie zrobiłem tego specjalnie. Swoją drogą musze coś z tym zrobić (tzn. z wysyłaniem smsów). No bo faktycznie ten wczorajszy sms mógł być odebrany jako chęć odegrania się na Nati. Była smutna i było jej przykro. Znam ją na tyle dobrze, że nie musze jej widzieć, żeby to wiedzieć. Strasznym jestem palantem. Tak naprawdę to ja jestem do niczego, wszystko zawsze muszę spieprzyć. Zaczynam coś powoli odzyskiwać i zaraz musze to jeszcze bardziej stracić. Innymi słowy kiedy zrobię krok w przód, zaraz musze zrobić trzy kroki w tył. Zamiast zbliżać się do celu to ja się coraz bardziej oddalam.

Mam tylko nadzieję, że kiedyś uda mi się pokonać tą złą passę w moim życiu i nie robić już kroków w tył. Tylko robić same kroki w przód... mam taką cichą nadzieję.

chce-tu-zostac : :