Najnowsze wpisy, strona 6


kwi 08 2006 Przemyślenia part 4
Komentarze: 0

Dużo myślałem nad sobą, nad swoim zachowaniem. Myślałem o moim ostatnim spotkaniu z Nati, o tym co napisała po tym spotkaniu. Myślałem dlaczego zachowałem się tak jak się zachowałem. Przecież chciałem, żeby to nasze spotkanie wyglądało zupełnie inaczej. Chciałem, żeby było miło i żeby Nati poczuła, że cały czas mi zależy na niej. Wyszło inaczej... wszystko zaprzepaściłem. Kocham ją, cały czas zależy mi na niej. Chcę z nią znowu być, ale kiedy się spotykamy wychodzi inaczej. Czemu? Boję się. Boję się, że jeśli znowu będziemy razem to wszystko się powtórzy. Wiem, że jest to głupie myślenie. Powinienem wierzyć i być tego pewien, że potrafię na nowo dać szczęście Natalii, że może być jak dawniej. Jednak kiedy się spotykamy, coś w głowie się włącza i sprawia, że dążę do tego by Natalia mnie znienawidziła, by zapomniała jak najszybciej o mnie. Gdzieś tam w głowie siedzi myśl, że z kimś innym może być bardziej szczęśliwa niż ze mną. Krąży po głowie myśl, że nie powinienem drugi raz wchodzić do tej samej wody bo znowu skrzywdzę Nati. Głupie myślenie. Zdaję sobie z tego sprawę. Ale przecież ją cały czas kocham, chcę z nią znowu być. Więc chyba powinienem wierzyć w to, że potrafię dać jej szczęście. Powinienem chyba przestać 'tracić' w jej oczach. Powinienem przestać usilnie dążyć do tego by mnie znienawidziła. Muszę natomiast zrobić coś by to wszystko odbudować, naprawić, na nowo zyskać w Natalii oczach. Nie mogę użalać się nad sobą i negatywnie podchodzić do samego siebie. Musze zacząć wierzyć w siebie. Łatwo powiedzieć, trudniej zaś wykonać, ale dam radę, nie wiem czemu, ale czuję to. Muszę udowodnić jakoś Nati, że mi zależy, że chcę z nią być. Nie wiem jeszcze jak, ale odzyskam jej miłość do mnie. Nie będzie to łatwe, ale ponoć pozytywne myślenie to połowa sukcesu. Nie będzie już więcej zniechęcania Natalii do mojej osoby. Chcę, żeby znowu zobaczyła we mnie kogoś wspaniałego, czułego, kochającego i troskliwego, kogoś kto może dać jej szczęście. Długa droga przede mną, ale chcę żebyśmy znowu byli razem, a przecież usilnym staraniem się zniechęcenia jej do mnie tego nie osiągnę (tzn. nie odzyskam jej). Żałuję, że tak wyszło jak wyszło to nasze czwartkowe spotkanie, ale wiem, że nasze kolejne spotkanie będzie o wiele cieplejsze, milsze i przyjemniejsze :) Mam w sobie wystarczająco dużo determinacji by nie rzucić napisanych tutaj słów na wiatr. Udowodnię Nati, że naprawdę mi zależy. Udowodnię, że nie jestem taką podłą kreaturą na jaką w czwartek wyszedłem. Heh, chyba się obudził we mnie na nowo duch walki o miłość Nati :) To dobrze. Myślenie o sobie w najgorszych, negatywnych kategoriach nie jest najlepsze.

chce-tu-zostac : :
kwi 06 2006 Bardzo lubię pana policjanta
Komentarze: 2

Wczorajszy dzień nie należał do najszczęśliwszych. Głównie dlatego, że po raz pierwszy spisała mnie policja. Doszedłem tym samym do wniosku, że głupi jednak nie ma szczęścia :P A jak to było? Razem z kumplem szliśmy sobie w rączce trzymając puszkę z piwem (otwartą rzecz jasna), a że to było w miejscu gdzie ludzi praktycznie nie ma (stacja Staroniwa) to się nie czailiśmy. Stał sobie zaparkowany ładniutki Fiat Stilo, a obok stał facet w skórzanej kurtce i jeansach. Dochodziliśmy już do tego gościa, jak on nam zaczął machać legitymacją policyjną i rzucił tylko "Panowie pozwólcie tu na chwilę!". No i co było robić trzeba było odbyć pogadankę z panami policjantami. Ogólnie to wyluzowani byli, gorzej by było jakbyśmy trafili na mundurowych. Nie miałem przy sobie dokumentów, więc jakby to byli mundurowi to zakończyłbym to picie piwa pewnie na komisariacie. A tu leciała lużna gadka. Policjant1: Gdzie się uczysz?
Ja: w Wyższej Szkole Administracji i Zarządzania w Rzeszowie (zachodząc się śmiechem)
Policjant1: to jest tam na Cegielnianej?
Ja: tak.
Policjant2: A co studiujesz?
Ja: (płacząc już ze śmiechu) Bezpieczeństwo Wewnętrzne.
Policjant2: A potem co?
Ja: No jakaś praca w policji, albo w Straży Miejskiej :)
Policjant2: A z dr Holzer już miałeś, czy dopiero będziesz miał?
Ja: Już miałem.
Policjant1: Holzer? Która to?!
Policjant2: No, ta od prawoznawstwa...
Policjant1: Aaa... to ta.
Policjant2: (zadając mi pytanie) Za którym razem zdałeś?
Ja: Za pierwszym.
Policjant2: U dr Holzer niewielki odsetek zdaje zawsze.
Ja: W tym roku też sporo ludzi nie zdało.
  Spisywanie dobiegło końca
Policjant2: No to się ucz, kończ tą szkołę i pracuj w tych Służbach Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Ja: Jasne :)
Policjant2: No a to piwo to schować, albo w jakiś krzakach wypić, tylko tak żebym nie widział!
Ja z kumplem: Dobrze!

Nie było tak źle, nie dali nam po mandaciku, inaczej byłbym 100zł w plecy. A tak przynajmniej coś się działo. No ale teraz już będę wiedział, że w miejscach publicznych się nie pije. Na przyszłość będę ostrożniejszy. A tak wyjaśniając tylko mój śmiech w czasie rozmowy z panami policjantami, to rozbawiła mnie pewna myśl. Wpadło mi do głowy, że studiuję Bezpieczeństwo Wewnętrzne, kto wie, pewnie będę w przyszłości w policji pracował i kurcze już na pierwszym roku integruję się z policją (tzn. kolegami po fachu :P ).No ale picia (gdziekolwiek na ulicy) nie będę już więcej praktykował. Następne spotkanie z policją może zakończyć się mniej przyjemnie.

chce-tu-zostac : :
kwi 04 2006 Przebudzenie
Komentarze: 0

W niedzielę (po dwóch tygodniach braku jakiegokolwiek kontaktu) rozmawiałem na gg z Natalią. Po tej rozmowie coś zrozumiałem... starałem się przez te dwa tygodnie zdusić to wszystko w sobie, zapomnieć o jej istnieniu. Wymazać wszystko z pamięci... zapomnieć. Nie umiem. Kiedy się odezwała, nagle wszystko to co było we mnie uśpione, ożyło. Nie potrafię o niej zapomnieć. Jest w mojej pamięci cały czas, nie potrafię myśleć już o niczym innym jak tylko o niej, o nas... Jestem od Natalii uzależniony. Czy można się od drugiej osoby uzależnić?! Można... I ja jestem od niej uzależniony. Nie potrafię myśleć o niczym innym, wszystko mi się z nią kojarzy. Chciałem na jakiś czas zapomnieć, skupić się na studiach, ale nie potrafię. To jest trudne. Nie można o niej nie myśleć. Ja ją cały czas kocham. Nie mniej, ale z każdym dniem coraz bardziej. Z każdym dniem coraz trudniej mi się skupić na codziennych obowiązkach. Pogubiłem się. Nie wiem co mam robić... najchętniej to bym się wypłakał komuś w rękaw. Może nie jest to najlepszy pomysł, ale jest mi ciężko to wszystko ogarnąć. Muszę się na jakiś czas wyciszyć, przemyśleć wszystko. Pomyśleć co robić. Muszę pozbierać myśli...

chce-tu-zostac : :
kwi 02 2006 Nie mów, że nie kochasz
Komentarze: 0

Piosenka, która pasuje do mnie każdym swoim słowem. Piosenka, która opisuje wszystko to co czuję... tak jakbym sam pisał tekst. Od jakiegoś czasu słucham jej na okrągło, bo to doskonała piosenka do stanu w jakim się znajduje.

VIR - "Nie mów, że nie kochasz"


Ta noc jest zła, zamykam oczy i nie mogę spać!
Kołdry biel, lodówka swoje mruczy!
Wódki łyk, oddechu puls...
Ciebie tytaj nie ma już! 


I tylko nie mów, że nie kochasz!
Bo noc niewarta dnia!
Nie mów, że nie kochasz!
Bo śmierć nie liczy lat!
Nie mów, że nie kochasz!
Nie mów, że nie kochasz!
Bo nie będzie nas! 


Twoich długich włosów ślad,
jeszcze czuje na moich dłoniach!
Mieliśmy swój dobry czas,
ale dziś nie ma nas!

I tylko nie mów, że nie kochasz!
Bo noc niewarta dnia!
Nie mów, że nie kochasz!
Bo śmierć nie liczy lat!
Nie mów, że nie kochasz!
Nie mów, że nie kochasz!
Bo nie będzie nas!

 

chce-tu-zostac : :
mar 29 2006 Krew ratuje życie...
Komentarze: 0

Na początek parę słów o wczorajszym spotkaniu z Jowitą i Kamilą. Było bardzo miło, czas szybko zleciał, tylko trochę krótko sobie porozmawialiśmy. No ale mam nadzieję, że teraz częściej będziemy się spotykać. W sumie to fajnie było wyrwać się z domu, odpocząć przez chwilę od tego wszystkiego. Jedyne ale mogę mieć tylko do tego, że dziewczyny zaczęły pod koniec spotkania opowiadać o swoich facetach, jacy to oni nie są nieraz okropni. Kurczę było parę takich momentów, że można by było pomyśleć, że dziewczyny mówią o mnie, o moich błędach, które popełniłem w ostatnim czasie. Łezka w oku się pojawiła, ale na szczęście nikt tego nie zauważył.

Dziś natomiast zaraz po wykładzie kolega Grzesiu wpadł na świetny pomysł. Jako, że mieliśmy 1,5 godziny przerwy więc namówił mnie żeby pójść oddać krew. No i w czwórkę pomaszerowaliśmy. Tzn. ja, kolega Łukasz, oczywiście Grzesiu i jego dziewczyna Ewelinka. Swoją drogą to w czwórkę jesteśmy niebezpieczni :P Ale mimo wszystko fajnie, mieć takich kumpli na uczelni. Przynajmniej nie jestem outsiderem na uczelni :) Ewelina nie oddawała krwi, bo jest niestety za lekka no i mogła by mdleć :P No i wielka trójca przystąpiła do działania. Nie powiem, że dwa razy chciałem się rozmyślić, nie lubię być kłuty. Stwierdziłem jednak, że już kiedyś chciałem iść oddać krew, która jakby nie było komuś może uratować życie. Najpierw pobranie odrobiny krwi do badania. Następnie krótkie badanie, w moim przypadku gorąca herbatka (zresztą nie wiem po co). Chwilę potem czekałem już tylko na samo pobieranie krwi. Parę minut później leżałem już na kozetce ściskałem coś nieokreślonego w ręce i czekałem aż te 450ml krwi zostanie pobrane. Szybko to trwało trzy minutki i było po wszystkim. W czasie pobierania rozmowa z miłymi paniami pielęgniarkami :) żarty z chłopakami... fajnie było. Na koniec obowiązkowe 9 czekolad i można było wracać na wykład. We trójkę siedzieliśmy ciut zmęczeni, spać nam się chciało. Ja się jednak cieszę, w końcu mam świadomość, że zrobiłem coś dobrego. Więcej osób powinno oddawać krew, przecież to nic nie boli, a komuś może uratować życie. No i te 9 czekolad ;) Za dwa miesiące znowu idziemy oddać krew. Najgorsze jest tylko to, że nie można przez dwa tygodnie pić alkoholu ;( Rany to jest tragedia!!! Ale mimo wszystko warto było. Jedynie czego się boję to kolejny wielki, genialny pomysł Grześka :) Pokręcony facet, ale nie sposób go nie lubić. Tylko nie wiem jak Ewelina z nim wytrzymuje :P

No a co do sobotniego picia piwka z Łukaszem to chyba nici z tego. Chociaż mogę zrobić tak jak mi kiedyś Natalia mówiła, Łukasz piwko, a Piotruś soczek :) Pomyślimy jeszcze, jest jeszcze trochę czasu.

chce-tu-zostac : :