Komentarze: 0
Na początek parę słów o wczorajszym spotkaniu z Jowitą i Kamilą. Było bardzo miło, czas szybko zleciał, tylko trochę krótko sobie porozmawialiśmy. No ale mam nadzieję, że teraz częściej będziemy się spotykać. W sumie to fajnie było wyrwać się z domu, odpocząć przez chwilę od tego wszystkiego. Jedyne ale mogę mieć tylko do tego, że dziewczyny zaczęły pod koniec spotkania opowiadać o swoich facetach, jacy to oni nie są nieraz okropni. Kurczę było parę takich momentów, że można by było pomyśleć, że dziewczyny mówią o mnie, o moich błędach, które popełniłem w ostatnim czasie. Łezka w oku się pojawiła, ale na szczęście nikt tego nie zauważył.
Dziś natomiast zaraz po wykładzie kolega Grzesiu wpadł na świetny pomysł. Jako, że mieliśmy 1,5 godziny przerwy więc namówił mnie żeby pójść oddać krew. No i w czwórkę pomaszerowaliśmy. Tzn. ja, kolega Łukasz, oczywiście Grzesiu i jego dziewczyna Ewelinka. Swoją drogą to w czwórkę jesteśmy niebezpieczni :P Ale mimo wszystko fajnie, mieć takich kumpli na uczelni. Przynajmniej nie jestem outsiderem na uczelni :) Ewelina nie oddawała krwi, bo jest niestety za lekka no i mogła by mdleć :P No i wielka trójca przystąpiła do działania. Nie powiem, że dwa razy chciałem się rozmyślić, nie lubię być kłuty. Stwierdziłem jednak, że już kiedyś chciałem iść oddać krew, która jakby nie było komuś może uratować życie. Najpierw pobranie odrobiny krwi do badania. Następnie krótkie badanie, w moim przypadku gorąca herbatka (zresztą nie wiem po co). Chwilę potem czekałem już tylko na samo pobieranie krwi. Parę minut później leżałem już na kozetce ściskałem coś nieokreślonego w ręce i czekałem aż te 450ml krwi zostanie pobrane. Szybko to trwało trzy minutki i było po wszystkim. W czasie pobierania rozmowa z miłymi paniami pielęgniarkami :) żarty z chłopakami... fajnie było. Na koniec obowiązkowe 9 czekolad i można było wracać na wykład. We trójkę siedzieliśmy ciut zmęczeni, spać nam się chciało. Ja się jednak cieszę, w końcu mam świadomość, że zrobiłem coś dobrego. Więcej osób powinno oddawać krew, przecież to nic nie boli, a komuś może uratować życie. No i te 9 czekolad ;) Za dwa miesiące znowu idziemy oddać krew. Najgorsze jest tylko to, że nie można przez dwa tygodnie pić alkoholu ;( Rany to jest tragedia!!! Ale mimo wszystko warto było. Jedynie czego się boję to kolejny wielki, genialny pomysł Grześka :) Pokręcony facet, ale nie sposób go nie lubić. Tylko nie wiem jak Ewelina z nim wytrzymuje :P
No a co do sobotniego picia piwka z Łukaszem to chyba nici z tego. Chociaż mogę zrobić tak jak mi kiedyś Natalia mówiła, Łukasz piwko, a Piotruś soczek :) Pomyślimy jeszcze, jest jeszcze trochę czasu.