Komentarze: 0
Przed wczoraj zrobiłem coś głupiego, wysłałem Natalii smsa. Napisałem w nim, że ją kocham, i że nie potrafię bez niej żyć. Wysyłając tego smsa nie obchodziło mnie co sobie o mnie pomyśli Natalia. Nie potrafiłem już dłużej oszukiwać samego siebie i udawać, że nic do niej nie czuje. Stwierdziłem, że muszę zachować się jak facet i powiedzieć jak jest. Nie był to najlepszy pomysł. A może jednak był. Straciłem już wszelką nadzieję. Natalia odpisała, że nie wie czy chce ze mną być. Ładnie to zostało ujęte, ale nie trzeba być jakimś super mądrym żeby zrozumieć, że to już definitywnie koniec. Od razu nasunął się prosty wniosek, Natalia nie chce wchodzić drugi raz do tej samej rzeki. No cóż, szanuję jej decyzję. Nie powiem żebym był szczęśliwy, bo gdzieś tam głęboko w sercu boli. Ale to już koniec, straciłem wszelką nadzieję i wszelką wiarę. Jedyne co teraz już mogę zrobić to przestać wracać do tego, że kocham, że chcę z nią być. No bo i po co... to już nie ma sensu, nic już w moim życiu nie ma sensu. Muszę przestać kochać, tak będzie łatwiej... Tylko jak zawsze wszystko ładnie w teorii, natomiast trochę gorzej wygląda to w praktyce. Nie sądziłem, że aż tak bardzo mogę zniechęcić Natalie do mnie. Ma aż tak duże obawy, że boi się spotkania. Boi się, że będę brać ją na litość, albo będę wspominać czasy jak byliśmy razem. To tylko potwierdza fakt, że to już koniec i Natalia nie ma ochoty po raz kolejny wiązać się ze mną. Szkoda tylko, że nie usłyszałem od niej, że mnie nie kocha, wtedy łatwiej było by mi się pozbierać i już definitywnie sobie odpuścić i nie robić już nigdy więcej jakichkolwiek nadziei. Wszystko miało być tak ładnie, pięknie, ale nie jest...
Słowa bolą, teraz wiem jak bardzo. Nie zapomina się o nich, zostają wyryte w głowie i przy każdej okazji się przypominają. Można wiele zapomnieć i wybaczyć, ale nie słowa, których nie można cofnąć...