Archiwum czerwiec 2006, strona 1


cze 14 2006 Światełko w tunelu zwanym samotnością
Komentarze: 0

Miałem się tu nie pokazywać do czasu aż nie pozaliczam wszystkich egzaminów, jednak jestem, choć jestem na półmetku sesji. Postanowiłem zrobić sobie przerwę w dokształcaniu się, czy jak to w tym tygodniu usłyszałem, kontemplowaniu wiedzy :P Choć tak naprawdę ta przerwa to tylko zwykłe tłumaczenie się, bo tak czy inaczej napisałbym tą notkę dzisiaj. Nie wiedzieć czemu, ale po każdym spotkaniu z Natalią zabieram się do napisania relacji z naszego spotkania. Chyba tak naprawdę chcę zachować te (ważne dla mnie) chwile w pamięci, i nawet jeśli nie swojej to chociaż wirtualnej. Bo tak już ze mną jest, pamięć dobra, ale krótka. A co do samego spotkania, to nie wiem czy byśmy się spotkali gdyby nie to, że musiałem odebrać kosmetyki. Spacerek na Baranówkę, a co tam, tzn. pojechałbym autobusem, ale akurat nie było. Zresztą spacerek mi się przydał. Po raz kolejny stojąc na wycieraczce z drżącym sercem pukałem do drzwi. A to co zobaczyłem po otworzeniu drzwi, zwaliło mnie z nóg, w tym pozytywnym tego słowa znaczeniu. Była prześliczna choć to mało powiedziane, zmieniła fryzurkę. Konkretnie chodzi tu o kolor. Nati zrobiła sobie blond pasemka na głowie. Choć to może był balejaż, hmmm, nie wiem dokładnie, acz wydaje mi się, że jednak są to pasemka. Nic nie mówiłem bo nie wiedziałem czy mi wypada, ale wyglądała zabójczo. Wróciliśmy do tematu pójścia na jakąś pizze czy coś. Zapytałem się czy nadal ma ochotę iść, w odpowiedzi usłyszałem tylko, że przecież mi napisała w tamtym tygodniu. No właśnie napisała. Do dziś nie mogę w to uwierzyć. Tracąc już wszelką nadzieję na cokolwiek dostałem tego smsa. Ucieszyłem się i to bardzo, przyznam, że w ogóle się nie spodziewałem. Na początku byłem bardzo zaskoczony, po głowie krążyło pytanie, czemu zmieniła zdanie i chce iść na pizze? A jednocześnie ogromna radość. A wracając do wczorajszego dnia, to umówiliśmy się, że pójdziemy gdzieś jak już będę po wszystkich egzaminach. W tedy będziemy mogli na spokojnie gdzieś pójść, porozmawiać. Była opcja, żebyśmy poszli dziś wieczorem, jednak z powodu kontemplowania wiedzy z dr Jaremczukiem i jego podstawami zarządzania, zmuszony byłem przełożyć to na termin po sesyjny. Szkoda, bo naprawdę cieszę się na myśl o tym spotkaniu i nie będę mógł się teraz doczekać tego spotkania. Ktoś jednak mógłby powiedzieć, że głupio zrobiłem nie idąc dzisiaj. Ja jednak uważam, że postąpiłem właściwie. Gdybym poszedł dzisiaj, to nie porozmawialibyśmy sobie na spokojnie, była by tylko nerwowa atmosfera, głowę zaprzątniętą miałbym egzaminami, a tak jak już będę po egzaminach to sobie na spokojnie porozmawiamy. Na koniec jeszcze pytanie czy podoba mi się fryzura Nati, podoba i to bardzo, jak już napisałem wygląda zabójczo. Miło też było zobaczyć, że nosi wisiorek, który dostała ode mnie na urodziny, od razu miło mi się zrobiło. Przecież po naszym rozstaniu mogła wszystkie rzeczy ze mną związane spakować do jakiegoś pudełka i schować głęboko w szafie, a tak taki miły akcent. I jeszcze uśmiech na twarzy... Teraz już tylko odliczam dni, godziny, minuty i sekundy do naszego spotkania. Choć być może po raz kolejny zbyt wiele sobie obiecuje, zbyt wielkie nadzieje wiąże z tym spotkaniem. Mam to gdzieś, ja cały czas wierze, i nawet jeśli to jest naiwne z mojej strony to ja i tak mocno wierze, że może nie za miesiąc, może nie za trzy, ale pewnego dnia znowu będziemy razem. Pojawiło się malutkie światełko w tunelu zwanym samotnością i wierze w to, że to światełko pewnego dnia rozbłyśnie ogromnym, jasnym światłem

chce-tu-zostac : :
cze 07 2006 Przerwa w pisaniu
Komentarze: 0

Jestem zmuszony zaprzestać na jakiś czas pisania notek. Powód? SESJA!!! Brakuje mi na wszystko czasu, czasem to już nawet nie wiem w co mam ręce wsadzić. Za dużo tych egzaminów i zaliczeń, a to jest teraz dla mnie najważniejsze, nauki zatem sporo. W każdym tygodniu praktycznie po dwa, trzy egzaminy lub zliczenia. Zatem na jakiś czas zmuszony jestem przestać prowadzić bloga. A szkoda bo chyba uzależniłem się od pisania czy też raczej prowadzenia go. No ale jak tylko będzie już po sesji to zaraz nadrobię zaległości.

chce-tu-zostac : :
cze 06 2006 Wkurzony
Komentarze: 0

Wkurzyłem się i to bardzo, a wszystko przez jednego pieprzonego wirusa na twardym dysku. Przez tego wirusa jakiś debil miał dostęp do mojego konta poczty e-mail. W sumie to nic takiego nie było, ale nie zmienia to faktu, że się bawił moim kontem. Zmiana hasła powinna rozwiązać problem. Jednak zastanawiam się czy nie zmienić haseł do wszystkich używanych programów, typu gg, tlen, wapster, itd., itd., itd. Może przesadzam teraz, ale mimo wszystko nie chciałbym, żeby ktoś się bawił moim gg. Zresztą ataki na cudze gg ostatnio zdarzają się bardzo często. Pamiętam jak raz niby rozmawiałem ze znajoma, a jak się szybko okazało to był jakiś pierdolony haker. Choć zmiana hasła pomaga, przynajmniej do czasu następnego wirusa. Najbardziej poirytowany jestem programem antywirusowym. Głupi program zajmuje miejsce na dysku i nic więcej, bo nikt mi nie powie, że ten syf znajduje wirusy. Heh, podniosło mi się ciśnienie i to zdrowo.

No ale wystarczy tych nerwów. Może teraz coś bardziej optymistycznego :) Dziś zdobyłem dwa pierwsze wpisy do indeksu, tym samym mogę uznać sesję za rozpoczętą! Ufff, ale powiało optymizmem :P No a teraz pora iść się edukować na czwartek, na piątek, a potem jeszcze na poniedziałek. Dużo tych egzaminów i zaliczeń, ale co zrobić, takie życie :)

chce-tu-zostac : :
cze 03 2006 Rocznica poznania się
Komentarze: 1

3 czerwca, druga rocznica poznania się. Gdyby nie doszło do rozstania, dziś razem z Natalią świętowalibyśmy drugą rocznicę bycia razem. Jednak tak nie jest. Pomyśleć, że miał to być wyjątkowy dzień. Już w grudniu miałem wszystko dokładnie zaplanowane, o wszystkim pomyślałem. Miało być tak pięknie, tak romantycznie. Kwiaty, kolacja w Sphinksie, którego Natalia tak lubi... i najważniejsze pierścionek zaręczynowy. Tak, dokładnie dziś planowałem się oświadczyć. Nie w żadnym sierpniu tak jak mówiłem Natalii, miało to być dokładnie dzisiaj. Wmawiałem jej, że to będzie w sierpniu bo chciałem żeby się nie spodziewała, chciałem żeby to była niespodzianka. Nie będzie niespodzianki. Zamiast tego ten dzień spędzamy osobno, już nawet nie jako para. A miało być inaczej, zupełnie inaczej. Tak bardzo nie mogłem się doczekać tego dnia, tak bardzo mi zależało. Tak bardzo chciałem się oświadczyć. I nie była to jakaś spontaniczna decyzja. Była to chyba pierwsza dorosła i przemyślana dokładnie decyzja. Wiedziałem z czym się to wiąże, mimo to chciałem to zrobić, byłem tego pewny jak nigdy do tej pory. I nagle cały mój świat się zawalił. Wszystkie plany mogłem schować sobie gdzieś. Gdybym wtedy na studniówce zachował się inaczej, nie doszło by do tego wszystkiego, nie było by tego rozstania. Gdybym zachował się wtedy inaczej, teraz siedział bym, wpatrzony w pierścionek, czekając na nasze spotkanie i układając sobie jakiś tekst przemowy. Zresztą już w styczniu wiedziałem, że zaręczyn nie będzie. Jednak nadal wiązałem z tym dniem plany. to, że stałem się 'starą raną' w życiu najbliższej mi osoby, rana, której nie chce się rozdrapywać. Jednak ja się nie poddałem. Wierzyłem w potęgę miłości, w to, że miłość zwycięża wszelkie trudności. Może zbyt naiwny byłem, może zbyt wiele sobie obiecywałem. Jednak kiedy dostałem odpowiedź na zaproszenie wysłane w tym tygodniu, dotarło do mnie, że nie będzie żadnej kolacji, nie będzie dania mi jeszcze jednej szansy. Zamiast tego wszystkiego ja siedzę w domu nad stertą naszych zdjęć, przy włączonej, gdzieś w tle, naszej piosence i wspominam te wszystkie dobre dni, które przeżyliśmy wspólnie. Ktoś powie, że w ten sposób jeszcze bardziej się dobijam faktem, że to wszystko jest przeze mnie. Ja jednak nie wyobrażam sobie, że dzisiejszy dzień mógłbym spędzić inaczej. Nawet gdybym chciał spędzić go inaczej, to nie udałoby mi się. Nie uciekłbym od tego, bo to siedzi w głowie i nie pozwala zapomnieć. Czasami się zastanawiam czy Natalia tak naprawdę była ze mną kiedykolwiek szczęśliwa. A może po rozstaniu po prostu stwierdziła, że była to jej największa pomyłka. Jestem zwykłą podłą kreaturą, która na dodatek nie zasłużyła sobie na szczęście jakim jest Natalia. Tak wiele razy boleśnie ją skrzywdziłem i nigdy nie wyciągnąłem z tego wniosków. Musiałem dopiero ją strącić, żeby uzmysłowić sobie jak bardzo ją kocham, jak bardzo nie potrafię bez niej żyć i żeby przejrzeć na oczy jak wiele razy boleśnie ją skrzywdziłem. Nienawidzę się za to, za to, że w ogóle ktoś tak podły jak ja w ogóle się urodził. Jedno zawsze mi świetnie wychodziło, a mianowicie krzywdzenie innych. W tym nie było mi równych. Zawsze potrafiłem wszystko efektownie spieprzyć, a do tego nigdy nic mnie nie obchodziło, czy ktoś cierpi z mojego powodu, czy też nie. Całe życie byłem egoistą, nie zależało mi na niczym, ani nikim. Do czasu, aż poznałem Natalię, a może raczej do czasu, aż Natalia poznała taką podłą kreaturę jaką ja jestem. Cały mój świat wykonał zwrot o 180 stopni, wszystko się zmieniło. Pierwszy raz naprawdę zaczęło mi na kimś zależeć, kogoś pokochałem całym sercem. Nigdy nie wierzyłem w przeznaczenie, ale fakt, że poznałem Natalię był dla mnie prawdziwym przeznaczeniem. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, przestałem postępować egoistycznie. Jednak jedno się nie zmieniło, nadal świetnie potrafiłem krzywdzić bliskie mi osoby, a w tym przypadku najbliższą mi osobę. Krzywdziłem ją nawet nieświadomie, bo Natalii świadomie nigdy bym nie skrzywdził. I po raz kolejny musiałem wszystko spieprzyć, tyle, że tym razem w iście mistrzowskim stylu. Nienawidzę się, szczerze się za to nienawidzę. Jaki ja byłem ślepy, nie dostrzegając jak bardzo krzywdzę najbliższą mi osobę. Czemu ja musiałem tak bardzo boleśnie dostać w dupę od życia, żeby mi się otworzyły oczy, żebym dostrzegł jak podłą istotą jestem. Gdybym mógł tylko cofnąć czas i móc wszystko naprawić. Gdybym mógł coś zrobić żeby wszystko naprawić, żeby wszystko było jak dawniej. Oddałbym wszystko by móc to naprawić. Ale nie mogę zrobić nic, ta bezsilność najbardziej mnie irytuje. A tak bardzo mi jej brakuje. Brakuje mi jej ciepła, czułości, brakuje mi miłości, jej uśmiechu i milionów pocałunków składanych na mych ustach. Naprawdę mi jej brakuje, ale nawet sam sobie nie współczuje, za to wszystko co było złe, zasłużyłem sobie na samotność. Boje się teraz wykonać jakikolwiek krok. Boję się, że jeszcze bardziej wszystko spieprzę. Żyję nadzieją, ciągłą nadzieją na to, że jeszcze wszystko się ułoży, że pewnego dnia do siebie wrócimy. Jednak to tylko nadzieja. Nie wiem jak naprawdę jest, nie wiem czy Natalia jeszcze coś do mnie czuje, czy może też stałem się dla niej zupełnie obcym człowiekiem. Boję się o to zapytać, a raczej boję się odpowiedzi. Chciałbym znać odpowiedź na to pytanie, a jednocześnie bardzo się boje poznać odpowiedź na to pytanie. Po odpowiedzi na zaproszenie na kolację mogę tylko się domyślać, że Natalia chce zakończyć związek definitywnie. Zostały mi tylko fotografie i ta śliczna buzia która uśmiecha się do mnie z każdego jednego zdjęcia, Boże jak bardzo mi jej brakuje. Jak bardzo chciałbym, żeby wtuliła się w moje ramiona, tak bez słowa przytuliła się... Żeby to wszystko okazało się tylko snem, żeby znów być z nią.

PS. Jednak gdzieś pójdziemy razem. Mogliśmy iść już wczoraj, jednak po oddaniu krwi nie najlepiej się czułem. Strasznie mi się kręciło w głowie, myślałem już, że nie wysiedzę na wykładzie, w sali duszno, okna pozamykane. Niepotrzebnie szedłem na ten wykład, może trzeba było zostać w domu. Teraz przynajmniej wiem, że z oddawania krwi co dwa miesiące nic nie będzie, bo mam słaby organizm, który po poprzednim pobieraniu krwi nie doszedł jeszcze do siebie. Więc z wczorajszego wypadu na jakąś pizze nic nie wyszło, a szkoda, bo bardzo chciałem iść. No, ale może pójdziemy w jakiś inny dzień, o ile propozycja będzie wciąż aktualna.

chce-tu-zostac : :
cze 02 2006 Wizyta w Stacji Krwiodawstwa
Komentarze: 0

Ale dzień :) Po napisaniu dziś rano notki, wróciłem z powrotem pod kołderkę :) Przyjemnie mi się leżało, aż nagle dzwoni komórka... myślałem, że uduszę, nie miałem ochoty wyłazić spod kołdry. Jednak zebrałem się w sobie, patrzę na telefon i widzę, że to Grzesio dzwoni, heh chłopak spania nie ma :P Odbieram i krótki dialog:
Grzesiek: Cześć Piotrek!
Ja: No cześć, co tam?
Grzesiek: Wiesz, że dziś jest drugi czerwca?
Ja: No i jaki z tego wniosek?
Grzesiek: No możemy już oddać krew. To co idziemy?
Ja: No w sumie racja, to idziemy.
Grzesiek: To co, autobus mamy o 9:38. To na  przystanku się spotkamy.
Ja: No to spoko, widzimy się na przystanku.
Grzesiek: To do zobaczenia.
Ja: No, do zobaczenia.

Ach ten Grzesiek i jego pomysły. Zresztą ja wcale nie narzekam :P bo to naprawdę świetny facet, no może przyjaciel, bo facet to zabrzmiało tak dwuznacznie :P No i pojechaliśmy oddać krew. Fajnie było, do czasu zanim mi pobrali krew. Pogadałem sobie z Grześkiem. Ustaliliśmy że po wakacjach bierzemy się za pisanie tekstów kabaretu studenckiego, który ma powstać. Zresztą nie jest źle, Grzesiek ma pomysł na jeden skecz, ja na drugi, a to już jakiś początek jest :) Tradycyjnie na początku były badania, no a potem samo pobieranie krwi. Wszystko było fajnie dopóki nie wstałem z leżanki, zaczęło mi się kręcić w głowie, było mi nie dobrze i biało przed oczami. Już myślałem, że będę mdleć, ale nawet nie :) Może to za szybko było, może za wcześnie poszedłem oddać krew, organizm nie przyzwyczajony. No a potem tradycyjnie dziewięć czekolad *_* Śliczniusie czekoladki :) Teraz już doszedłem do siebie, a ponoć byłem biały i mokry po oddaniu krwi, przynajmniej Grzesiek tak twierdzi, ale pewnie tak było, bo tak też się czułem. Stwierdziłem, że jednak nie będę chodził co dwa miesiące oddawać krwi, raz na pół roku to wystarczająco. Nie sztuką jest narobić sobie jakichś problemów. Ręka też boli i to jak nie wiem. Zresztą nie ma się co dziwić, kawał igły miałem zapakowany pod skórę, aż mnie ciarki przeszły jak pielęgniarka wbiła mi ta szpile. Za pierwszym razem nic nie bolało, no ale jak już napisałem, widocznie to za wcześnie było i raz na pół roku wystarczy jak pójdę. W końcu własne zdrowie ważniejsze.


chce-tu-zostac : :