Komentarze: 0
Już za tydzień będzie nasza druga rocznica. Choć w sumie powinienem napisać byłaby druga rocznica... Gdyby wszystko układało się dobrze, gdybym tego wszystkiego nie spieprzył to za tydzień świętowałbym z Nati drugą rocznicę bycia razem. Miał to być naprawdę wyjątkowy dzień, nawet po rozstaniu miał to być wyjątkowy dzień. Planowałem, że właśnie 3 czerwca zaczniemy wszystko od nowa. Myślałem wtedy, że to będzie już po maturach i po tym co razem przeżyliśmy, moglibyśmy spróbować jeszcze raz. W końcu łączyło, a może nadal łączy naprawdę coś wyjątkowego. Z zaproszenia nic nie wyszło i się nie dziwie. Po tym wszystkim trudno się dziwić, żeby Nati chciała rozdrapywać starą ranę jaką się stałem przez te już blisko pół roku. A pomyśleć, że mieliśmy jeszcze nie tak dawno temu tyle wspólnych planów. Przecież w tym roku miałem się oświadczyć, oboje tego pragnęliśmy. Jednakże w jednej chwili wszystko się skomplikowało, zawisły nad nami czarne chmury. Tak sobie teraz myślę, że to wszystko może było jakąś próbą, próbą naszej miłości. Nawet jeżeli to była próba to ją przegraliśmy, choć może trafniejszym określeniem będzie 'ja przegrałem'. Może niezbyt wystarczająco walczyłem o naszą miłość. Trudno mi uwierzyć, że z wielkiej miłości awansowałem na starą ranę, której lepiej nie rozdrapywać. Najbliższa sobota będzie najgorszym dniem od czasu naszego rozstania. To naprawdę miał być wyjątkowy dzień. Wszystko miałem zaplanowane już w listopadzie, chciałem, żeby wszystko wypadło tak jak to sobie zaplanowałem. Nie wyszło... nie wyszło nawet to co planowałem, to o czym mówiłem w dniu naszego rozstania. Wtedy wydawało mi się, że dokładnie 3 czerwca zaczęlibyśmy wszystko od nowa. tym samym była by to podwójna rocznica. Dwa lata znajomości i zarazem pierwsza rocznica kiedy świat narodziłby się dla nas na nowo. Wszystko miało być tak ładnie, pięknie. Miałem się niczym nie martwić bo wszystko miało być dobrze. Ja naprawdę myślałem, że to się może udać, ale się nie uda. Nic nie zacznie się od nowa. Nie będzie 'reaktywacji' tego związku, nie będzie wspólnego spędzenia czasu i świętowania drugiej rocznicy naszej znajomości. Zamiast tego spędzę ten dzień w samotności. Jak? Nie wiem jeszcze. Na pewno będę musiał znaleźć sobie jakieś zajęcie by nie myśleć o tym wszystkim, nie myśleć o tych wszystkich planach związanych z tym dniem. Bo rozmyślanie o tym i zastanawianie się jakby to było, gdyby wszystko wyszło tak jak planowałem będzie jeszcze bardziej bolało niż spędzenie tego dnia w samotności.