Komentarze: 0
Po notce innej niż wszystkie dotychczasowe, czas na normalną notkę. Beznadziejny dzień, od samego rana beznadziejny. Paskudna pogoda i jeszcze ten opis Natalii. "Nigdy nie byłam tak szczęśliwa jak dziś!!! :):):):)", nie wiem do czego ten opis i nawet nie chcę wiedzieć bo to nie moja sprawa. Mimo wszystko jednak gdzieś tam głęboko w sercu zabolało. Jest szczęśliwa i dobrze, powinienem się chyba z tego powodu cieszyć... ale jakoś nie mogę, bo jednak boli fakt, że nigdy nie potrafiłem jej uczynić najszczęśliwszej na świecie.
Obrączka, kawałek srebra, nic wyjątkowego. Dla mnie jednak ten kawałek srebra jest najważniejszą rzeczą jaką posiadam. Wczoraj na uczelni kumpel jak to stwierdził, że się tak zapyta czy ja mam obrączkę. No mam. W sumie to nie jesteśmy z Natalią razem, ale dalej ją noszę. Czemu? Wiele jest powodów. Pamiętam jak je kupowaliśmy, powiedziałem wtedy Nati, że dopóki będę miał obrączkę na palcu to tak długo będę ją kochał. Jest jeszcze jeden ważny powód, ta obrączka jest 'częścią' Nati. Dzięki tej obrączce ta część Natalii jest przy mnie cały czas. Nie cały czas nosiłem obrączkę. Po rozstaniu, przez jakiś czas nie nosiłem jej. Nie nosiłem jej dopóki sobie nie przypomniałem słów, które padły z mych słów zakładając Nati na palec obrączkę. Jednak to nie tylko dlatego z powrotem zacząłem ją nosić. Ta obrączka pomogła mi w najtrudniejszych momentach po naszym rozstaniu. Pozwalała mi wierzyć, że wszystko będzie dobrze, że wszystko da się naprawić. I pomyśleć, że chciałem tą srebrną obrączkę zamienić pewnego dnia na złotą... Ale ja głupi byłem. Kiedy kupowaliśmy te obrączki, ja wierzyłem, że one będą mieć 'magiczną' moc. Wierzyłem, że dzięki tym obrączkom będziemy wiecznie razem. No i mam to swoje 'wiecznie razem'. No ale cóż, rozczarowania bywają bolesne. Jednakże niezależnie od wszystkiego, nawet jeśli nigdy nie będziemy już razem, ja cały czas będę nosił ten dla mnie święty krążek.