Archiwum 28 marca 2006


mar 28 2006 Na chwilę zapomnieć...
Komentarze: 0

Wczoraj pisałem o braku czasu. Brakuje mi czasu na wszystko. Chciałbym się wyrwać gdzieś, zapomnieć choć na chwilę o tym wszystkim. Żeby tak ktoś mnie porwał choć na chwilę, sprawił bym nie przejmował się tym wszystkim bardzo. Chciałbym, żeby przestało mi na wszystkim zależeć, żeby wszystko mi zwisało tak jak dawniej. Dawniej miałem lekkie podejście do życia. Mało co mnie obchodziło. A teraz wszystkim się przejmuję, do wszystkiego się przykładam. Ta pilność i solidność zaczęła się po rozstaniu z Natalią. Nie wiem, może to jest w jakimś sensie ucieczka od tego wszystkiego. Chęć zapomnienia o tym... Nie wiem. Ale faktycznie im więcej mam spraw do zrobienia tym mniej o tym wszystkim myślę, tym mniej boli.

Wczoraj tak sobie myślałem czy jest sens nadal pisać tego bloga. Powstał on w celu udokumentowania mojej, czy raczej naszej miłości. Po to on powstał, żeby zapamiętać wszystkie cudowne chwile. Jednak z końcem tego związku, ten blog zrobił się niepotrzebny, bo nie ma już o czym pisać. Nie ma też dla kogo go pisać. Teraz piszę go jedynie dla siebie. I to ja sam jeden go czytam. Teraz powstają już tylko notki, które rozdrapują świeżo zagojone rany. Ten blog powinien już dawno zakończyć swoją egzystencję, w okresie kiedy ten związek umarł. Mimo wszystko ja nadal go pisze. Cały czas powstają nowe notki. Czemu? Może przyzwyczaiłem się do pisania notek, może mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy razem i znowu będę miał dla kogo pisać. Może po prostu trudno mi skasować razem z tym blogiem wszystkie te wspomnienia, które są tutaj opisane. A może wszystkiego po trochu. Tak naprawdę to chyba nie umiałbym ot tak po prostu skasować tego bloga. Jedyne co bym tym udowodnił to fakt, że to wszystko co tu jest opisane nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Pokazałbym, ze była to tylko przelotna znajomość. Tak nie jest... mimo wszystko fajnie jest wrócić do tych pierwszych notek, poczytać sobie, powspominać jak to było dobrze nam razem. Więc chyba już wszystko postanowione. Blog dalej będzie żył swoim życiem. nadal będzie moim cichym spowiednikiem...

Dzisiaj spotkam się z Kamilą i Jowitą przy piwku, fajnie się będzie spotkać i pogadać, choć szkoda bo będzie brakować Czachorka. Zresztą ciekawe jak tam sobie radzi we Wrocławiu... Z dziewczynami nie widziałem się od... hmmm... ile to już czasu się nie widzieliśmy? Od czerwca? Tak od czerwca, a dokładnie od rozdania świadectw maturalnych. Dużo mamy do nadrobienia. Fajnie będzie się wyrwać z domu, na chwilę zapomnieć o wszystkim, napić się piwa (a tak dawno już nie sączyłem zimnego piwka) no i pogadać, dowiedzieć się co u dziewczyn. A przede wszystkim jak im się układa w związkach... ja rzecz jasna będę siedział cichutko. Nie chcę o tym rozmawiać, no bo i po co rozdrapywać rany?! To i tak w niczym nie pomoże, a zadręczanie się pogarsza (i tak nie najlepszą już) psychikę. Więc lepiej o tym nie myśleć, a co ważniejsze nie mówić. Mam spore zaległości ze znajomymi, które trzeba nadrobić. Zresztą wczoraj Konrad wysłał smsa, że zaprasza mnie na imprezke urodzinową, ale musiałem odmówić. Choć wybrałbym się, no ale niestety, najpierw obowiązki, potem przyjemności. Zresztą po całym dniu spędzonym na uczelni wątpię żebym miał jeszcze ochotę się bawić. No fakt, w piątek siedzę do 19... więc z imprezy i tak nic by nie wyszło. Jakbym dotarł na tą imprezę to i tak nie było by z kim gadać, a tym bardziej się bawić. Wszyscy by już leżeli spici pod stolikami :P Ale jeszcze zdążę się kiedyś spotkać z Konim. No i z Łukaszem muszę na weekendzie się spotkać, musi mi powiedzieć jak tam przygotowania do przyjazdu Moniki. Chłopak się cieszy zapewne jak nie wiem. Trzeba sprowadzić go na ziemię i wyciągnąć na jakieś piwko :) No i tak obiecałem, ze wybiorę się z ludźmi z uczelni na jakieś piwko, ale to pewnie dopiero po świętach Wielkanocnych. Zresztą kto jak kto, ale oni zrozumieją czemu dopiero wtedy, przecież mamy tyle samo pracy na studiach. Swoją drogą wcześniej jakoś nie dostrzegałem jacy (co niektórzy oczywiście) są świetni. Pełna integracja z otoczeniem. W sumie to dobrze bo ludzie są naprawdę świetni. Zresztą swoją drogą to się tak zastanawiam czy ja ostatnio więcej imprezowałem czy studiowałem... No więc chyba to było takie po środku :P Tak grunt to sobie wmawiać.

W sobotę (jeszcze przed egzaminem z administracji) przeżyłem prawdziwy szok. Znajomy z 8LO, z którym jestem na roku, że kolega Dominik przeniósł się na zaoczne. W sumie nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie powód tego przeniesienia się na zaoczne. Dziewczyna Dominika jest w ciąży!!! Szok!!! Dominika znam jeszcze z czasów gimnazjum, razem chodziliśmy do jednej klasy. W liceum natomiast chodziliśmy do różnych klas. Zawsze tego gościa uważałem faceta z zasadami. Jasne, że papieros czy piwko, a nawet coś mocniejszego mu się przytrafiło. Ale zawsze w granicach zdrowego rozsądku. Zawsze najpierw myślał, a dopiero potem robił... Myślał o konsekwencjach. Zawsze taki rozsądny, a tu takie coś. Jasne, że nadal jest odpowiedzialny. Przeniósł się na studia zaoczne i znalazł pracę by móc utrzymać za coś rodzinę... Spotkałem go w sobotę na uczelni. Zadowolony jak gdyby nigdy nic, ale jak zapytałem o powód przeniesienia się na zaoczne (wiadomo czasem plotkom nie warto wierzyć), to spochmurniał i powiedział, że miał bardzo ważny życiowy problem. Nie powiedział wprost o co chodzi, ale ja przecież wiedziałem o co chodzi. Zaczynam powoli tracić wiarę w człowieka, tak wielu ludzi ostatnio się potyka i popełnia spore błędy życiowe...

chce-tu-zostac : :