Walentynki
Komentarze: 0
Chciałem uciec, oderwać się. Zaszyć się daleko gdzieś tak by nikt nie znalazł mnie. Głupi to był pomysł, nie wiem nawet jak mógł mi przyjść do głowy. Walentynki to walentynki, wyjątkowy dzień dla wszystkich zakochanych. Choć prezent był już dawno kupiony, bo jeszcze w tamtym tygodniu, to zastanawiałem się czy powinienem go dać. Nie powiem, żeby wczorajsza rozmowa mnie nie wzruszyła... Poruszyła łącznie z fundamentami mojego ego. Długo biłem się z myślami i doszedł do wniosku, że niezależnie co się wydarzy w sobotę to powinienem dać Nati odrobinę szczęścia (tym bardziej w tym dniu) po tym wszystkim złym czego doświadczyła. Tyle razy przeze mnie płakała... to jej tego bólu nie wynagrodzi, ale przynajmniej będzie wiedziała, że naprawdę mi zależy... choć już jest za późno, ale zbaczam z tematu. Im bliżej było do spotkania ze Słoneczkiem, tym bardziej serce stawało mi w gardle. Myślałem, że będę przed nią... dochodzę i widzę stoi ona... Piękna jak zawsze, ale smutna... Rany jak ja się trząsłem, jak jakaś galareta. Miałem ułożone przemówienie, ale w głowie pustka. Ten jeden dzień zapamiętam na całe życie, dzisiaj zapomnieliśmy o wszystkim co było. Przez jeden dzień jesteśmy szczęśliwą (jeszcze) parą. I nie powiem dawając prezent myślałem, że dostanę w twarz albo, że Myszka nie przyjmie go. I nagle zaskoczenie... pocałunek! Co prawda w policzek, ale jednak zawsze to pocałunek... nie wiem przez ułamek sekundy myślałem, że to miało być w usta... ale przecież, nie... musiało mi się tylko wydawać. Najpiękniejszym prezentem jaki mogłem dziś dostać to jej cudowny uśmiech na twarzy - rany jak ona cudownie się uśmiecha! A na koniec jeszcze jeden pocałunek... i znowu to zastanowienie czy przypadkiem nie unikam jej warg... a jeśli nasze usta miały się złączyć w pocałunku? No i niech ktoś powie czy ja nie jestem nienormalny?! Heh... ale tak czy inaczej to był cudowny dzień!!!
Dodaj komentarz