mar 08 2006

Skłamałem


Komentarze: 4

Dzień kobiet dziś jest... Pasowałoby wszystkim kobietom, na których mi zależy złożyć życzenia. Tak się na pewno stanie, mamie, babci jednej i drugiej i Nati. Choć od wczoraj zastanawiam się czy powinienem. Mam zamiar dać róże. Może to nie jest najlepszy pomysł, ale chyba nic się nie stanie. Nie wiem co mam robić. Jeszcze mam trzy godziny, żeby przemyśleć sprawę i zastanowić się czy powinienem. Choć wiem, że powinienem, ale boję się spotkania.

Trudno jest udawać, że mi udawać przyjaciela. Zależy mi i ciężko jest uśmiechać się i udawać jakbyśmy nigdy nie byli razem, w momęcie kiedy do oczu cisną się łzy. Chyba dlatego tak bardzo boję się spotkań z Natalią, boję się rozmawiać na gg i wysyłać smsy. Boję się tego, że nie wytrzymam i powiem/napiszę coś czego nie powinienem. Boję się, że emocje wezmą górę i zacznę błagać, żebyśmy znowu byli razem. Wiem, że to śmieszne, ale boję się, że mogę zrobić coś głupiego. I jedyne co to tylko zdenerwować Nati. Tak ciężko jest udawać, że ona nic dla mnie nic nie znaczy, kiedy tak nie jest. Nie napiszę tutaj tego co tak bardzo ciśnie mi się na usta. Te dwa najważniejsze dl mnie słowa, obiecałem, że tego nie powiem, nie napisze. Ale nie potrafię udawać, że tak nie jest... może jestem słaby psychicznie. Może jestem za miękki jak na faceta, ale czy to coś złego? Jeśli nawet to nic nie poradzę, że tak jest. Nie zmienię tego. Można oszukać umysł, można oszukać ciało, własne zachowania. Nie można jednak oszukać serca, ono zawsze weźmie nad nami górę. Tak już jest i zawsze będzie.

Sprawą, która od kilku dni nie daje mi spokoju to niedzielna wizyta babci. Jak wróciłem od Nati (po tym jak byłem zawieźć jej prezentacje), babcia już była. Zapytała się czy byłem u Nati. Skłamałem. Pierwszy raz okłamałem babcię. Bo co? Miałem powiedzieć prawdę? Tak byłem. Tyle, że potem było by pytanie co tak krótko? Po wyjściu babci mama spytała się czy babcia nie wie o moim rozstaniu z Nati. Jasne, że nie wie. Wiem, powinienem powiedzieć babci prawdę, a nie okłamywać ją. Nie potrafię jednak tego zrobić. Babcia zawsze widziała we mnie dobrego człowieka, zawsze we mnie wierzyła i wspierała. Zawsze mogłem na nią liczyć. Nie potrafię jej powiedzieć, że jej ukochany wnuczek nie jest takim ideałem jak zawsze myślała. On po prostu jest zwykłym sukinsynem, który tylko potrafi boleśnie ranić i krzywdzić. Chciałbym jej powiedzieć prawdę, ale nie potrafię. Serce by jej pękło. Była taka szczęśliwa i dumna, że mam dziewczynę. Zresztą tak jak mama, tak i babcia bardzo polubiła Natalię. Zawsze się pytała co u niej, jak matura, a co u brata w wojsku. Teraz nie potrafię odpowiedzieć jej na żadne z tych pytań, bo sam do końca nie wiem. Sam mam szczępki informacji. Zbywam więc babcię, mówiąc, że nie wiem bo ostatnio nie mamy czasu się spotkać. Wie tylko tyle, że na razie się nie spotykamy bo się pokłóciliśmy. Choć jak to ona od razu jak usłyszała o kłótni to kazała mi zrobić coś, żeby znowu było dobrze, kazała przeprosić. Chciałbym zrobić to 'coś', żeby było dobrze. Tyle, że raz nie mogę, a dwa nie wiem co miałbym zrobić. Chyba będę musiał się zmierzyć z rzeczywistością i wyznać babci prawdę. Nie mogę jej już dłużej oszukiwać. Pamiętam jak odprowadzałem w tamtym tygodniu Nati na przystanek. Spotkaliśmy babcię, rany jak ona się ucieszyła na widok Nati. Od razu pytanie jak tam matura (to jest temat numer jeden u babci). A mi od razu pojawiły się łzy w oczach. Gdyby babcia znała prawdę... inaczej by zareagowała. Na pewno inaczej... chociaż jak znam ją to nic by się nie zmieniło. Jak zawsze stwierdziłaby "...pasujecie do siebie, więc zawsze będziecie razem". A ona jest uparta więc kłócić się nie ma co... Więc może nic jej nie mówić.

Wczoraj naszła mnie ochota, żeby pojechać na cmentarz. Jednak jeszcze poczekam, zrobi się cieplej wtedy pojadę. Bo jak pojadę na grób dziadka to jak zwykle trochę czasu spędzę na cmentarzu. Tym bardziej, że dawno już nie byłem. Pojadę jak będzie cieplej

chce-tu-zostac : :
Piotrek
10 marca 2006, 07:34
Rozumiem i przepraszam. Gdybym wiedział, że to dla Ciebie takie trudne było (ta róża) to bym nie przyszedł. Chciałem, żeby Ci było miło, nic więcej. Nie było, żadnych podtekstów...
nati
09 marca 2006, 20:12
ale ja nie mowie ze nie bedziemy razem bo moze kiedys bedziemy tylko po prostu teraz jest mi sie trudno pozbierac dlatego mi tak ciezko
Piotrek
09 marca 2006, 18:14
Przepraszam, chiałem, żeby było Ci miło... nie chicałem, żebyś czuła się skrępowana. Przepraszam. Wiem, że zerwaliśmy. Jeśli coś utrudniam to przepraszam. Przyznaję, że miałem nadzieję, że łudziłem się, że będziemy znowu razem. Pomyliłem się po raz kolejny. Zrobiłem sobie nadzieję i tą nadzieją żyłem. Wiem, że nie powinienem. Wszystko tylko utrudniam. Pewnie kiedyś do mnie dotrze, że nie będziemy razem. Nie będe niczego utrudniał. Zniknę z Twojego życia, tzn w tym sensie zniknę, że nigdy więcej nie dam Ci do zrozumienia, że mi zależy. Jeszcze raz przepraszam.
nati
09 marca 2006, 16:04
wiesz co nie mowie ze sie nie ucieszylam z rozy ale to naprawde dla mnie jest klopot zle sie po prostu czuje zerwalismy o Ty mi prezenty przynosisz ja naprawde nie wiem co ja mam w takiej sytuacji zrobic dla mnie to nawet troche krepujace jest wiec zrozum mnie a co do babci to moze powiedz jej prawde bo wczesniej czy poznije i tak sie dowie a lepiej zeby dowiedziala sie od Ciebie niz od \"osob trzecich\"

Dodaj komentarz