Archiwum grudzień 2005


gru 28 2005 Kim jestem, że to właśnie ja...
Komentarze: 3

Jest na tym świecie ktoś, ktoś tak bardzo mi bliski kto sprawia, że piękniejszy jest mój świat. Czasem tak sobie myśle, że nie zasłużylem sobie na ten cud, czasem tak myśle, że Bóg się pomylił, że to szczęście mi dał... Nie wiem czym sobie zwykły człowiek taki jak ja zasługuje na tak wielką i piękną miłość. Dziwny jest ten świat, człowiek się rodzi po to żeby kochać i być kochanym. Ale nie przestaję myśleć, że to wszystko jest jednym wielkim snem, że sie obudzę i znowu będę sam. No bo i czym ja sobie zasłużyłem na własnego Anioła??? Nie zrobiłem w życiu nic niezwykłego, nie jestem też nikim niezwykłym. A jednak to ja... to ja dostałem od życia najcenniejszy Skarb. Dostałem coś co pozwala mi żyć. A sam mogę dać tylko swoją miłość. Pomyśleć można, że jestem nieszczęśliwy czy coś w tym stylu, ale nie. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Tak szczęśliwym, żę nie potrafię nawet opisać tego co czuję słowami. Bo nie ma takich słów, które wyraziłyby to co czuję. Jedyne co mogę powiedzieć to, to że kocham... Kocham Cię Skarbie...

chce-tu-zostac : :
gru 20 2005 Wewnętrzna obawa przed...
Komentarze: 2

Miłość to coś wyjątkowego, miłość to obawa, że to stracimy. Dawno nie było notki, ale tak naprawdę to chciałem sobie parę spraw poukładać w głowie... Miłość - to najpiękniejsze co mnie w życiu spotkało, ale cały czas jest obawa i lęk gdzieś tam głęboko w głowie, że mogę to stracić, że mogę zostać sam. Boję się i nie wstydzę się do tego przyznać. Jest to jedyna rzecz, której się naprawdę boję... bo ja zwyczajnie nie chcę zostać sam. Zresztą nie tylko ja, każdy człowiek nie chce być sam. Każdy potrzebuje kogoś bliskiego, kogoś kto będzie go kochał. Tak już jest zbudowany ten świat. Ktoś pewnie pomyśli, że przeżywam jakiś kryzys. Czy też mój związek przeżywa jakiś kryzys. Nie, nie przeżywa. Już dawno nie było tak dobrze :) Problem tak naprawdę tkwi gdzie indziej. Tak naprawdę chodzi o to, że ja teraz mam studia, a Słoneczko ma maturę... nie mamy już dla siebie tyle czasu co dawnej. I to jest dołujące. Myśl, że nie mogę spędzać ze Słoneczkiem tyle czasu co dawniej. Boję się, że znajdzie pocieszenie w ramionach innego. Ja wiem głupie to, ale nic nie poradzę, że w mojej głowie siedzą takie bzdurne myśli, że miewam takie urojenia. Przyznam, że dawniej nie odczuwałem... takiego... sam nawet nie wiem jak to opisać... wewnętrznego podniecenia. Takie określenie chyba będzie właściwe. Dawniej widywaliśmy się praktycznie codziennie (choćby na przerwach w szkole) i inaczej reagowałem. Teraz jak wiem, że się zobaczymy, że będę mógł tak mocno się do niej przytulić to aż coś w środku chwyta mnie za serce. Może to tęsknota... ale jest to piękne. Kiedy już jesteśmy razem upajam się każda spędzoną wspólnie chwilą. Cieszę się, że mogę oddychać tym samym powietrzem co ona... ale to nie trwa wiecznie, a szkoda. Oddał bym wszystko co mam by móc już zawsze być z moim kochanym Promyczkiem szczęścia. I chyba stąd te wszystkie myśli, z obawy, że mogę to wszystko stracić. Myśl, że znowu mogę być sam, że znowu mogę być nieszczęśliwy sprawia, że nie potrafię się na niczym innym skoncentrować. Każda moja myśl krąży wokół Słoneczka. To ciągłe zastanawianie się co może teraz robić, gdzie jest, z kim jest... może i mam na jej punkcie obsesje, ale to sprawia mi ogromną radość. Bo ona nauczyła mnie cieszyć się życiem, to ona nauczyła kochać. To dzięki niej wiem, że żyję. Nie chce tego stracić...

chce-tu-zostac : :